Słowa chińskiego ambasadora wywołały burzę. MSZ w Pekinie komentuje

Źródło:
PAP
Ukraińska flaga powiewa nad krymską wioską
Ukraińska flaga powiewa nad krymską wioską Władysław Nazarow/Telegram
wideo 2/24
Ukraińska flaga powiewa nad krymską wioską Władysław Nazarow/Telegram

Po dyplomatycznej burzy, jaką wywołały słowa ambasadora Chin w Paryżu dotyczące statusu byłych państw radzieckich, oświadczenie w sprawie wydało chińskie MSZ. Rzeczniczka resortu zapewniła, że Pekin szanuje status państw powstałych po upadku ZSRR. Wypowiedź chińskiego dyplomaty odbiła się szerokim echem na Zachodzie i spotkała się z ostrą krytyką.

Lu Shaye, ambasador Chin w Paryżu, w piątkowym wywiadzie dla francuskiej telewizji LCI został zapytany o stanowisko wobec anektowanego przez Rosję ukraińskiego Krymu. Dyplomata stwierdził, że "zależy, jak patrzeć na to zagadnienie" i że "nie jest to takie proste". Dodał, że półwysep "początkowo był rosyjski". Dziennikarz zauważył, że według prawa międzynarodowego Krym należy do Ukrainy.

- Według prawa międzynarodowego nawet kraje byłego ZSRR nie mają czynnego statusu, bo nie ma międzynarodowej umowy, która by potwierdzała ich status jako suwerennych państw - powiedział Lu.

 MSZ Chin: szanujemy kraje poradzieckie jako niepodległe państwa

Rzeczniczka chińskiego MSZ, pytana o stanowisko Pekinu w sprawie słów ambasadora, zapewniła, że strona chińska szanuje status krajów powstałych po upadku ZSRR jako suwerennych państw. Dodała, że Chiny były jednymi z pierwszych krajów, które nawiązały z nimi stosunki dyplomatyczne.

Na pytanie odnoszące się wprost do suwerenności Ukrainy Mao odparła, że stanowisko Chin w tej sprawie jest konsekwentne i jasne. Chiny szanują suwerenność, niepodległość i integralność terytorialną wszystkich państw oraz cele i zasady Karty Narodów Zjednoczonych – oświadczyła.

- Związek Radziecki był państwem federacyjnym i na zewnątrz jako całość miał status podmiotu prawa międzynarodowego. (…) Po rozwiązaniu Związku Radzieckiego różne republiki mają status suwerennych państw – powiedziała rzeczniczka. Zaznaczyła przy tym, że tylko suwerenne państwa mogą stać się oficjalnie członkami ONZ, a "państwo, o którym wspomnieliście, jest pełnoprawnym członkiem ONZ".

Władze Chin deklarowały szacunek dla integralności terytorialnej "wszystkich państw", ale nie potępiły rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie i sprzeciwiały się sankcjom nakładanym na Moskwę. Pekin wzywał do zawieszenia broni i negocjacji pokojowych, ale nie apelował o wycofanie rosyjskich wojsk z Ukrainy.

Słowa chińskiego ambasadora "nie do przyjęcia"

Słowa chińskiego ambasadora skrytykowały ministerstwa spraw zagranicznych Litwy, Łotwy i Estonii, a także Czech. Lu został wezwany do MSZ Francji, a około 80 europarlamentarzystów domagało się w liście otwartym uznania go za persona non grata

- To jest całkowicie nie do przyjęcia - oświadczył w poniedziałek szef czeskiego MSW Jan Lipavsky, zapytany o sprawę przed poniedziałkowym spotkaniem szefów MSZ krajów UE w Luksemburgu. - Mam nadzieję, że szefowie tego ambasadora wyprostują te sprawy - dodał.

Minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis napisał na Twitterze: "Jeśli ktoś wciąż zastanawia się, dlaczego państwa bałtyckie nie ufają Chinom (w sprawie) 'negocjacji pokojowych na Ukrainie', to proszę (obejrzeć) chińskiego ambasadora, który twierdzi, że Krym jest rosyjski, a granice naszych krajów nie mają podstaw prawnych".

"Uwagi chińskiego ambasadora we Francji dotyczące prawa międzynarodowego i suwerenności narodów są całkowicie niedopuszczalne. Oczekujemy wyjaśnień od strony chińskiej oraz całkowitego wycofania się z tej wypowiedzi" - oświadczył z kolei szef dyplomacji Łotwy Edgars Rinkeviczs.

Stojący na czele MSZ w Tallinnie Margus Tsahkna poinformował, że jego resort planuje wezwać przedstawiciela chińskiej placówki dyplomatycznej. Potępił wypowiedź ambasadora ChRL we Francji i ocenił, że takie stanowisko jest niezrozumiałe. Chiny są obecnie reprezentowane w Estonii przez charge d'affaires.

Wypowiedź chińskiego dyplomaty wywołała też reakcję ambasadora Ukrainy we Francji Wadyma Omelczenki, który stwierdził, że Lu ma "problemy z geografią" albo jego słowa są sprzeczne z oficjalnym stanowiskiem Chin, zakładającym "wysiłki na rzecz przywrócenia pokoju na Ukrainie w oparciu o międzynarodowe prawo oraz cele i zasady Karty Narodów Zjednoczonych".

Autorka/Autor:momo / prpb, dap

Źródło: PAP