Chinki okupują publiczne toalety

 
Kobiety załatwiają swoją potrzebę średnio trzy razy dłużej niż mężczyźnisxc.hu

Chinki domagają się równouprawnienia w kwestii toalet publicznych. Chodzi o to, by kobiety nie musiały stać w długich kolejkach, by skorzystać z szaletu, bo średnio załatwienie potrzeby zajmuje im trzy razy więcej czasu niż mężczyźnie. Na czwartek zapowiadają protest w tej sprawie w Pekinie.

Wszystko zaczęło się od studentki z Pekinu, która zapoczątkowała ruch okupowania toalet. Zorganizowała grupę kobiet, które wmaszerowały do męskiej toalety w centrum miasta Guangzhou, nie zważając na załatwiających swoje potrzeby mężczyzn.

- Chcemy, by władze zajęły się tym problemem - mówiła "Wall Street Journal" Li Tingting, stojąca na czele protestów. - To ważna sprawa dla wielu kobiet.

Inicjatywa znalazła już spore poparcie na Twitterze. Internautki piszą, że Chińska Republika Ludowa powinna wziąć przykład z Hongkongu i Tajwanu, które wprowadziły tzw. prawo ''równości nocników'', które mówi, by przeznaczać więcej miejsca na toalety dla kobiet. W Hongkongu na każdą męską toaletę przypada 1,5 kobiecej. Podobne prawo wprowadziło też 21 stanów USA.

Trzy raz dłużej niż mężczyzna

Problem jest zdaniem aktywistek poważny, bo wiele rodzin w Chinach nie ma własnej ubikacji i musi korzystać z publicznych. Zwykle przed łazienką dla pań ustawia się długa kolejka. Nie dzieje się to bez przyczyny. Jak podaje magazyn ''Time'' w specjalnym raporcie na temat "równości nocnikowej'', mężczyzna załatwia potrzebę w średnio 30 sekund, kobieta - w 90.

Pierwsze rezultaty już są. Władze Guangzhou zapowiedział, że zwiększą liczbę toalet dla pań. Pekin częściowo zadanie zrealizował, przeznaczając 40 milionów dolarów na rozbudowę 3,7 tys. publicznych toalet przed Igrzyskami Olimpijskimi w 2008 roku.

Źródło: lefigaro.fr, wsj.com

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu