Chińczycy "zdegustowani" Spielbergiem

Aktualizacja:

Wycofanie się Stevena Spielberga ze współpracy z organizatorami igrzysk olimpijskich w Pekinie odbiło się w świecie szerokim echem. Ale nie w Chinach - tam o Spielbergu pisze tylko jedna gazeta. Nietrudno się domyślić, że w tonie najwyższego oburzenia.

Spielberg nie tylko wycofał się ze współpracy z Chińczykami, ale i wprost oskarżył Pekin o zbyt słabe zaangażowanie w rozwiązanie kryzysu w zachodnim Darfurze. (PRZECZYTAJ WIĘCEJ O PROTEŚCIE SPIELBERGA)

Podobnego zdania co amerykański reżyser jest między innymi ośmiu laureatów pokojowej Nagrody Nobla, znakomite pływaczki Shannon Shakespeare i Nikki Dyren oraz Mia Farrow i raper Russell Simmons.

Chińczycy reagują

Taka postawa - zdaniem "Global Times", jedynego chińskiego dziennika, który podjął temat - jest "nieodpowiedzialna i niesprawiedliwa".

- W sytuacji, gdy problem Darfuru nie stanowi wewnętrznej sprawy Chin i nie został spowodowany przez Chiny, łączenie dwóch kwestii - igrzysk olimpijskich i sytuacji w Darfurze - jest wyrazem nieodpowiedzialnej i niesprawiedliwej postawy - pisze dziennik, publikując oświadczenie chińskiej ambasady w Waszyngtonie.

Łączenie dwóch kwestii - igrzysk olimpijskich i sytuacji w Darfurze - jest wyrazem nieodpowiedzialnej i niesprawiedliwej postawy Global Times o SPielbergu

Rząd ubolewa

Zareagował również chiński MSZ. Jego rzecznik Liu Jianchao oświadczył, że "Chiny z ubolewaniem przyjęły uwagi Stevena Spielberga". Dodał, iż krytycy obecności chińskiej w Sudanie kierują się "ukrytymi motywami", ale nie wyjaśnił, co ma na myśli.

Rzecznik zaznaczył również, że rząd Chin ma nadzieję, iż letnich igrzysk olimpijskich w Pekinie nie zakłócą "polityczne problemy", nie mające nic wspólnego z "duchem olimpijskim".

Chiński biznes w Sudanie

Chińczycy od kilku lat prowadzą w Sudanie, tak jak w całej Afryce, coraz aktywniejszą politykę. Sprzyjają jej oczekiwania afrykańskich stolic, m.in. Chartumu, które po upadku ZSSR zostały pozbawione hojnego sponsora. W post-zimnowojenną lukę bez problemu wchodzi Pekin, który w odróżnieniu od Moskwy korzystając z czysto kapitalistycznych metod działania, spokojnie ugruntowuje swoją pozycję na Czarnym Lądzie.

Do Sudanu pociąg Chińczyków jest tym większy, że w tym targanym etnicznymi konfliktami kraju drzemią nierozpoznane jeszcze bogate pokłady ropy. Z tych odkrytych już Pekin wespół z sudańskim reżimem ciągnie ogromne zyski.

Szacuje się, że eksport sudańskiej ropy do Chin osiąga wielkość 200 tys. baryłek dziennie, a Kraj Środka jest odbiorcą 40 procent sudańskiego wydobycia tego surowca.

Daje to Sudanowi szóstą pozycję wśród dostawców ropy do Chin. Oprócz tego jest on trzecim co do wielkości partnerem handlowym Chin w Afryce, po RPA i Angoli.

Cień Darfuru

Dbając o swoje interesy, Pekin dba zarazem o interesy Chartumu i konsekwentnie sprzeciwia się na forum międzynarodowym wszelkim radykalnym krokom, które miałyby rozwiązać problem Darfuru.

W Darfurze od lutego 2003 roku zginęło około 200 tys. ludzi, a 2,5 miliona opuściło domy. O większość mordów i grabieży obwiniani są wspierani przez rząd w Chartumie arabscy bojownicy, tzw. dżandżawidzi.


Źródło: Reuters, PAP, TVN24