Cameron wytłumaczy się z rozmów z Tuskiem. "Kiedy zobaczył poranną prasę, mógł zadławić się kawą"

[object Object]
Maciej Woroch zrobił przegląd brytyjskiej prasyTVN24 BiS
wideo 2/27

Brytyjski premier David Cameron ma zająć dziś w Izbie Gmin stanowisko w sprawie projektu porozumienia dotyczącego warunków członkostwa tego kraju w Unii Europejskiej. Eksperci z Wielkiej Brytanii ostrożnie tymczasem oceniają projekt przedstawiony przez szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Korespondent "Faktów" TVN przyjrzał się z kolei temu, co pisze o sprawie brytyjska prasa.

- Założę się, że kiedy David Cameron zobaczył dzisiejszą poranną prasę, już nawet wystarczyło, że pierwsze strony, to istnieje bardzo poważne ryzyko, że mógł zadławić się kawą - relacjonował z Londynu Maciej Woroch, korespondent "Faktów" TVN.

Niektóre brytyjskie tytuły nie pozostawiają w środę suchej nitki na Davidzie Cameronie i jego porozumieniu z Brukselą. Szczególnie uszczypliwa może być karykatura zamieszczona w dzienniku "The Times", którą zaprezentował Woroch. Widać na niej nagiego premiera z lontem między pośladkami i odpaloną zapalniczką.

Inne dzienniki chwalą, że plan Tuska jest dla Londynu dobry.

Brytyjskie porozumienie z Brukselą

Projekt porozumienia z Londynem, który przywódcy państw unijnych dostali od Tuska we wtorek, zakłada m.in., że kraje UE mogłyby w wyjątkowej sytuacji ograniczyć maksymalnie na cztery lata świadczenia socjalne dla nowych migrantów z innych państw Unii.

Jak ocenia w rozmowie z PAP były poseł Partii Pracy Roger Casale, zaproponowane zmiany w dostępie do zasiłków "utwierdzałyby ludzi w przekonaniu dotyczącym szkodliwych mitów o nadużywaniu świadczeń socjalnych przez imigrantów".

- Nie ma żadnego dowodu na to, że imigranci z innych państw członkowskich stanowią obciążenie dla budżetu. Nawet jeśli motywacją dla tej reformy było zniechęcenie kolejnych osób do przyjazdu do Wielkiej Brytanii, nie spodziewałbym się sukcesu: większość z nich przyjeżdża tu wyłącznie do ciężkiej pracy i nie interesują ich świadczenia socjalne - dodał Casale, który jest prezesem brytyjskiej organizacji New Europeans, reprezentującej interesy imigrantów z tzw. nowych państw członkowskich UE. Casale krytycznie ocenił proponowane zmiany dotyczące zasiłków dla dzieci mieszkających w innych krajach UE, które miałyby być dostosowywane do stawek w tych krajach. - Wprowadzenie takiego mechanizmu jest przejawem dyskryminacji: dlaczego w podobny sposób nie przelicza się zasiłków dla dzieci mieszkających w biedniejszych częściach Wielkiej Brytanii? Co więcej, jest to przeciwskuteczne: w efekcie wielu rodziców będzie próbowało ściągnąć dzieci do siebie, co spowoduje konieczność stworzenia nowych miejsc w szkołach - powiedział. - Liczę na stanowczą opozycję środkowoeuropejskich rządów wobec proponowanych ograniczeń swobodnego przepływu osób - przyznaje Casale.

System socjalny najważniejszy

Nie ma żadnego dowodu na to, że imigranci z innych państw członkowskich stanowią obciążenie dla budżetu. Nawet jeśli motywacją dla tej reformy było zniechęcenie kolejnych osób do przyjazdu do Wielkiej Brytanii, nie spodziewałbym się sukcesu: większość z nich przyjeżdża tu wyłącznie do ciężkiej pracy i nie interesują ich świadczenia socjalne Roger Casale

Nie zgadza się z nim Paweł Świdlicki z think tanku Open Europe, którego raport stanowił podstawę dla strategii negocjacyjnej rządu Camerona. - Brytyjski system świadczeń socjalnych jest dość wyjątkowy - zezwala na pobór świadczeń bez wcześniejszej wpłaty do budżetu - powiedział PAP Świdlicki, oceniając, że "nowe rozwiązanie będzie sprawiedliwsze". - To jest kreatywny kompromis: tzw. hamulec bezpieczeństwa nie blokuje na stałe imigracji do W. Brytanii, a nawet w okresie objętym ograniczeniami migranci będą z upływem czasu uzyskiwali dostęp do kolejnych świadczeń - powiedział. Przyznał jednak, że nie należy się spodziewać, by miało to decydujący wpływ na rozmiar imigracji na Wyspy. - Relatywnie wysokie płace (...) i elastyczny rynek pracy wciąż będą sprawiały, że Wielka Brytania będzie atrakcyjnym miejscem dla migrantów zarobkowych w ramach UE - powiedział. Świdlicki nie oczekuje stanowczego sprzeciwu polskiego rządu wobec propozycji. - Nowa polska administracja ma w długiej perspektywie wiele wspólnych interesów z brytyjskim rządem, m.in. dotyczących kwestii obronności i polityki wobec Rosji, i spodziewałbym się, że tam będzie chciała przesunąć swoje wysiłki negocjacyjne - uważa ekspert.

To wystarczy?

Dla byłego ministra ds. europejskich w rządzie Tony'ego Blaira, Denisa McShane'a, uderzające jest, że "Cameron wiele oczekuje, niewiele oferując w zamian". McShane dodał, że polski rząd powinien w zamian za ustępstwa w kwestiach socjalnych domagać się od Londynu bardziej stanowczej polityki wobec Rosji. - Każda strona rozmów może powiedzieć, że coś udało się jej osiągnąć, ale żadna z tych zmian nie ma fundamentalnego znaczenia dla pozycji Wielkiej Brytanii w UE - powiedział, oceniając, że w związku z tym ryzyko tzw. Brexitu wciąż pozostaje wysokie.

Teraz Polska

- Sposób, w jaki zaprojektowane zostały proponowane rozwiązania, pozostawia sporo przestrzeni na ewentualne zmiany w toku konsultacji z pozostałymi 27 państwami członkowskimi - tłumaczyła PAP Agata Gostyńska-Jakubowska z Center for European Reform (CER) w Londynie. - Spodziewam się, że polski rząd będzie próbował jeszcze walczyć o możliwie najkrótszy okres działania tzw. hamulca bezpieczeństwa oraz precyzyjne zapisy dotyczące uzyskiwania praw do świadczeń socjalnych z upływem czasu - podkreśliła, dodając jednak, że przyjęte rozwiązania nie powinny dotknąć 850 tys. Polaków, którzy już mieszkają w Wielkiej Brytanii. - To powinno znacznie ułatwić przekonanie polskiej opinii publicznej, że ta reforma nie zagraża interesom polskich obywateli - powiedziała. Zwróciła jednak uwagę, że Cameronowi udało się osiągnąć pewne ustępstwa w każdym z czterech głównych obszarów negocjacji. - Zwolennicy wyjścia Wielkiej Brytanii z UE krytykują przedstawione propozycje, ale można bezpiecznie założyć, że robiliby to niezależnie od ich treści - oceniła. - Kluczowe będzie to, na ile Cameron będzie w stanie przekonać zwykłych Brytyjczyków, że te reformy znacząco zmieniają dotychczasowe relacje z Brukselą - uznała Gostyńska-Jakubowska. W zgodnej opinii ekspertów przedstawiony we wtorek projekt zostanie przyjęty podczas szczytu unijnego, który odbędzie się 18-19 lutego, co otworzyłoby drogę do organizacji brytyjskiego referendum ws. członkostwa w UE w ciągu kilku miesięcy. Według nich najbardziej prawdopodobną datą głosowania jest czwartek, 23 czerwca.

[object Object]
UE27 zgodziła się, że zaakceptuje wniosek o przedłużenie brexitu do 31 stycznia 2020 rokutvn24
wideo 2/26

Autor: mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Tagi:
Raporty: