Były dyktator nie wróci do domu


Były dyktator Panamy, gen. Manuel Noriega, wkrótce wyjdzie z amerykańskiego więzienia, gdzie odsiaduje wyrok za narkotyki. Ale sąd w Miami odrzucił jego prośbę, aby mógł wrócić do ojczyzny. To oznacza, że może trafić na ławę oskarżonych we Francji.

Obrońcy Noriegi argumentowali, że skoro podczas amerykańskiego procesu w 1992 roku uznano go za "jeńca wojennego", to po odbyciu wyroku powinien zostać bezzwłocznie odesłany do Panamy. Sędzia William Hoeveler, za którego sprawą przyznano byłemu dyktatorowi status jeńca, wydał opinię, że nie stanowi to przeszkody dla ekstradycji skazanego do kraju trzeciego.

Oznacza to dalsze rozpatrywanie wniosku ekstradycyjnego złożonego przez Francję. W przyszły wtorek odbędzie się kolejna rozprawa.

Noriega wyjdzie 9 września z więzienia w USA, gdzie został skazany na 40 lat za handel narkotykami. Ze względu na dobre zachowanie wyrok skrócono. Jednak przed sądem chce postawić go teraz Francja w związku z zarzutami o pranie brudnych pieniędzy.

Generał zabiega zaś o możliwość powrotu do Panamy, gdzie również czeka go proces. Twierdzi, że zdołałby się oczyścić z zarzutów.

Manuel Antonio Noriega był w latach 1983-1989 wojskowym przywódcą Panamy. Od lat 50. do 1986 roku sprzyjał USA i pracował dla CIA. Jego rządy zdestabilizowały jednak kraj, a on sam zaczął przeciwstawiać się polityce realizowanej przez Amerykanów, którzy wynieśli go do władzy.

W 1989 roku Noriegę obalono i przewieziono do USA i w 1992 roku skazano go za handel narkotykami. W 1999 roku sąd francuski zaocznie skazał byłego dyktatora na więzienie za pranie pieniędzy z wykorzystaniem francuskich banków. Grozi mu do dziesięciu lat więzienia.

Źródło: PAP/Radio Szczecin