Był przeciek, jest śledztwo

Aktualizacja:

Amerykańskie władze prowadzą intensywne śledztwo w związku z publikacją poufnych dokumentów amerykańskiej dyplomacji przez Wikileaks, poinformował prokurator generalny Stanów Zjednoczonych Eric Holder.

- Toczy się aktywne śledztwo, które prowadzimy z Ministerstwem Obrony - powiedział podczas konferencji prasowej Eric Holder. Zapewnił, że ci, którzy dopuścili się w tej sprawie złamania amerykańskiego prawa zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.

Prokurator generalny potępił ujawnienie amerykańskich dokumentów, podkreślając, że stwarza to zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA, a także dla bezpieczeństwa amerykańskich dyplomatów i innych przedstawicieli rządu.

250 tys. depesz

WikiLeaks zapowiedział jakiś czas temu publikację korespondencji dyplomatycznej USA. Wprawdzie sam portal ujawnił na swojej stronie jak do tej pory niewielką część dokumentów, to ich omówienia znalazły się w niedzielę w światowych mediach. Opublikowały je dzienniki: "The Guardian", "The New York Times", "Le Monde", "El Pais" oraz tygodnik "Der Spiegel". Dziennikarze już od jakiegoś czasu byli w posiadaniu dokumentów.

Wszystkich depesz jest 250 tys., czyli o wiele mniej niż się spodziewano. Niewielka część - 972 - pochodzi z Polski.

O Afganistanie i Iraku

Wikileaks już wcześniej publikował poufne dokumenty. W lipcu tego roku portal ujawnił kilkadziesiąt tysięcy dokumentów dotyczących wojny w Afganistanie. Z kolei w październiku światło dzienne ujrzało 400 tys. akt o wojnie w Iraku.

CZYTAJ RAPORT: DYPLOMATYCZNY PRZECIEK WIKILEAKS

CZYTAJ: NAJWAŻNIEJSZE PUBLIKACJE W JEDNYM MIEJSCU

Źródło: reuters, pap