Bułgarzy liczą głosy po wyborach parlamentarnych. Jedyny koalicjant partii rządzącej poniżej progu

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Centroprawicowa partia GERB premiera Bojko Borisowa zdobyła pierwsze miejsce w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Bułgarii, zdobywając 26,07 procent poparcia - poinformowała Centralna Komisja Wyborcza po podliczeniu blisko 93 procent kart do głosowania. Jeśli taki będzie ostateczny wynik, obecny szef rządu nie będzie w stanie stworzyć samodzielnej większości.

Sondaże exit poll dawały GERB 25,2 procent poparcia. Przed czterema laty ugrupowanie premiera Borisowa otrzymało 33,5 procent głosów.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Po przeliczeniu 92,95 procent kart do głosowania, Centralna Komisja Wyborcza podała, że GERB zdobyła 26,07 procent głosów. Taki wynik oznacza, że partia Borisowa nie zdobędzie samodzielnej większości i będzie musiała znaleźć sojusznika, by stworzyć stabilny rząd koalicyjny - zwróciła uwagę agencja Reutera.

Dotychczasowy partner koalicyjny Borisowa, partia WMRO wicepremiera Krasimira Karakaczanowa, zdobyła mniej niż 4 procent poparcia, co oznacza, że nie wejdzie do parlamentu. Był to jedyny możliwy partner Borisowa.

Dla kogo kolejne miejsca?

Drugie miejsce przypadło ugrupowaniu Jest Taki Naród - populistycznej partii showmana Sławi Trifonowa. Ta antysystemowa partia została założona w minionym roku. Sam Trifonow od prawie 20 lat prowadził show w telewizji komercyjnej BTV, a rok temu utworzył własny kanał telewizyjny.

Ugrupowanie to zdobyło drugie miejsce głównie dzięki dużej popularności Trifonowa i poważnym błędom kierownictwa lewicowej Koalicji Na Rzecz Bułgarii na czele z Bułgarską Partią Socjalistyczną. Partia Trifonowa zyskała 17,90 procent głosów, a lewicowa koalicja - 14,99 procent.

Koalicja wyborcza zawiązana przez proeuropejską Demokratyczną Bułgarię zdobyła 9,69 procent głosów, a centro-lewicowe ugrupowanie Wyprostuj Się, Precz z Mafią - powstałe na fali ubiegłorocznych antyrządowych protestów - zyskało 4,81 procent.

Analitycy podkreślają w poniedziałek, że wyniki niedzielnych wyborów są początkiem całkowitej zmiany układu sił na bułgarskiej scenie politycznej. Ugrupowania, które dostały się do parlamentu, odrzuciły możliwość koalicji z Borisowem, który wzywa do powołania rządu ekspertów.

Bułgarskie MSW przyjęło ponad 500 sygnałów o naruszeniach ordynacji wyborczej i próbach kupowania głosów. Frekwencja trzy godziny przed końcem głosowania wyniosła 40 procent.

Wybory parlamentarne w Bułgarii. OBWE o szeregu naruszeń

Lokale wyborcze w Bułgarii otwarto o godzinie 7 czasu miejscowego (6 rano w Polsce) w niedzielę. Zamknięte zostały o godzinie 20 (19 polskiego czasu). Do 240-miejscowego parlamentu kandydowało 6795 osób z 30 partii i koalicji, wśród nich znalazło się 87 byłych agentów i tajnych współpracowników służb specjalnych okresu komunistycznego. Bułgarska ustawa nie zakazuje pełnienia funkcji publicznych po ujawnieniu faktu współpracy.

Obecne wybory były pierwszymi, w których obok zwykłego głosowania przy pomocy karty można było głosować za pomocą maszyn. Zakupiono 9400 urządzeń, które miały być rozprowadzone w większości lokali wyborczych w kraju. Według Centralnej Komisji Wyborczej były jednak kłopoty z dostawami i nie wszędzie je zapewniono.

W 12 tysiącach lokali, w tym 465 za granicą, zagłosować mogło 6,3 miliona wyborców. Z powodu szczytu trzeciej fali epidemii COVID-19 spodziewano się około 50-procentowej frekwencja. Dla osób objętych kwarantanną, które złożyły odpowiednie podanie, zorganizowano około 150 tak zwanych ruchomych urn, które były przynoszone do miejsca zameldowania.

Na konferencji prasowej w poniedziałek obserwatorzy OBWE mówili o szeregu naruszeń podczas kampanii wyborczej, przede wszystkim wykorzystywanie publicznych środków finansowych do kampanii rządzącej partii i ograniczenie dostępu do mediów innych kandydatów. Nie było też równości między kandydatami w finansowaniu i dostępie do mediów - stwierdziła Corrine Jonquer z Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE.

Autorka/Autor:ft, lukl, ads //rzw

Źródło: Reuters, PAP