Zachodnie media rozpisują się na temat uzyskanego porozumienia w sprawie unijnego budżetu i funduszu odbudowy. Zdaniem francuskiego dziennika "Le Figaro" kompromis sprawi, że "Unia Europejska przywróci wyższość jej prawa i wartości". Z kolei brytyjski "The Guardian", powołując się na komentarz niemieckiego eurodeputowanego, zauważa że konkluzje szczytu nie są wiążące dla Parlamentu Europejskiego.
"Polska i Węgry obawiały się, że proponowane nowe ustalenia dotyczące praworządności mogą przekształcić się w polityczny proces organizowany przez KE, uzyskały gwarancje i 'wyjaśnienia' niemieckiej prezydencji w Unii Europejskiej, które mogą je uspokoić" – komentuje ustalenia szczytu UE piątkowy dziennik "Le Figaro". "Widocznie wyczerpana kanclerz Angela Merkel nie ukrywała, jak ważne jest odniesienie sukcesu w sprawie planu odbudowy. Dla Merkel to 'bardzo ważny znak zdolności Unii Europejskiej do działania'" – podkreśla francuski dziennik.
"Unia Europejska przywróci wyższość jej prawa i wartości"
W połączeniu funduszy z praworządnością Polska i Węgry widziały zagrożenie dla swojej suwerenności, a także "polityczny szantaż" – wskazuje "Le Figaro". "Warszawa postrzegała nowy mechanizm sankcji jako "ideologiczną walkę" ze swoimi wartościami, zwłaszcza w determinacji do ograniczenia aborcji" – konstatuje dziennik. Kompromis pozwoli "nagiąć oporne kraje i wprowadzić je w szeregi prawa europejskiego".
"Jeśli tak się stanie, plan naprawy ponownie potwierdzi współzależność właściwą projektowi europejskiemu, a Unia Europejska przywróci wyższość jej prawa i wartości. Błędem byłoby jednak myśleć o rozwiązaniu sprawy w sytuacji izolacji Węgier i Polski. Jeśli Europa Zachodnia nie weźmie pod uwagę tożsamości kulturowych wschodnich członków, będzie to tylko pyrrusowe zwycięstwo" – podsumowuje "Le Figaro".
"Europejczycy przezwyciężają blokadę budżetu i planu naprawy. 27 państwom UE udało się w czwartek wieczorem dojść do porozumienia w sprawie przyszłości ich finansów. Zniesione zostało węgierskie i polskie weto w związku z mechanizmem praworządności. Kompromis daje Warszawie i Budapesztowi trochę czasu, ale nie zmienia sposobu działania systemu" – komentuje natomiast ustalenia szczytu dziennik ekonomiczny "Les Echos".
"Polska i Węgry przedstawiają bardzo specyficzne interpretacje kompromisu"
"Jeśli 27 stron spiera się zaciekle całymi miesiącami, a potem każda z nich deklaruje zwycięstwo, to mamy prawo być sceptyczni. Zwłaszcza, gdy spór toczy się w Unii Europejskiej" - ironizuje najpoczytniejszy niemiecki tygodnik opinii "Der Spiegel". Zdaniem pisma, pierwotny pomysł, by ściśle powiązać unijny budżet z praworządnością, został jednak utrącony przez Polskę i Węgry.
"Naruszenia praworządności mają być karane tylko wtedy, gdy mają wpływ na wykorzystanie funduszy Unii Europejskiej. Pomijane są inne naruszenia podstawowych wartości, takie jak ograniczenie wolności mediów i wolności słowa lub ucisk mniejszości" - tłumaczy "Der Spiegel".
Z kolei dziennik "Sueddeutsche Zeitung" pisze, że "dla niemieckiego rządu, który sprawuje prezydencję w Radzie UE, a więc negocjował kompromis, porozumienie jest wielkim sukcesem - ale oczywiście szczególnie dla kanclerz Angeli Merkel". A dalej, że "to, że Polska i Węgry ogłaszają teraz zwycięstwo i przedstawiają bardzo specyficzne interpretacje kompromisu, jest częścią gry politycznej i nie powinno nikogo dziwić" - "SZ".
Podobne stanowisko prezentuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung", którego zdaniem Unia Europejska nie zrezygnowała ze swoich postulatów. "W przyszłości płatności z funduszu wspólnotowego będą powiązane z rządami prawa. Ten mechanizm pozostaje nietknięty. Jedynie jego zastosowanie jest nieco opóźnione. Jest to jednak również uzasadnione: instrument jako taki nie może budzić żadnych wątpliwości (prawnych)" - interpretuje wynik kompromisu "FAZ".
"Polityczna deklaracja nie ma znaczenia dla Parlamentu Europejskiego"
BBC zwraca uwagę, że jedynymi krajami gotowymi do zawetowania budżetu unijnego i funduszu odbudowy były Polska i Węgry. "Kraje te nie zgadzały się na powiązanie finansowania z przestrzeganiem praworządności. To mogłoby je kosztować miliardy euro, ponieważ wobec nich toczy się postępowanie za podważanie niezależności sądów i mediów" – stwierdza BBC.
Polska i Węgry "zostały jednak zapewnione, że rozporządzenie dotyczyć będzie jedynie przyszłych wydatków" – zauważa BBC. "Zgodność z prawem rozporządzenia zostanie zbadana przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej" – dodaje, wskazując na zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego skierowania sprawy przed TSUE. "Więc kwestia nie została jeszcze ostatecznie rozwiązana, a członkowie Unii będą chcieli mechanizmu warunkowości, a problem został tylko odłożony na później" – oceniono.
"Zasadniczo treść rozporządzenia dotyczącego mechanizmu praworządności pozostała niezmieniona. Dzięki presji wywieranej przez europejski parlament, zapisy prawa pozostały niezmienione. Viktor Orban zawiódł" - powiedział niemiecki eurodeputowany Rasmus Andresen brytyjskiemu dziennikowi "The Guardian". "Polityczna deklaracja prezydentów i premierów nie ma znaczenia dla Parlamentu Europejskiego. To wciąż niewiążąca deklaracja. Unilateralna polityczna deklaracja intencji nie może powstrzymać procesu legislacji" – dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl