Komisja Europejska przyjęła w środę budzącą ogromne kontrowersje propozycję legislacyjną ws. promocji kobiet w biznesie. KE proponuje, by do 2020 roku kobiety stanowiły 40 proc. członków rad nadzorczych spółek giełdowych, z czego wyłączone będę małe i średnie firmy.
- To historyczny dzień - powiedziała komisarz ds. sprawiedliwości i praw obywatelskich Viviane Reding.
- Unia Europejska od 50 lat z sukcesem promuje równość płciową. Chociaż w jednym obszarze nie zauważyliśmy postępu: w zarządach firm. Propozycja KE zapewni, że w procedurach selekcyjnych na członków rad nadzorczych pierwszeństwo będzie przyznawanie kandydatkom-kobietom - jeśli są niedoreprezentowane i równie wykwalifikowane jak kandydaci-mężczyźni - dodała.
Szwedzi i Brytyjczycy przeciwko
Reding podziękowała członkom Parlamentu Europejskiego, którzy "wsparli ją w walce" o tę sprawę i pomogli jej, by propozycja ujrzała światło dzienne.
Propozycja, zanim została przyjęta, wzbudziła ogromne emocje zarówno w przeciwnych jej krajach członkowskich, jak i w łonie samej KE. Kwotom w radach nadzorczych sprzeciwia się m.in. komisarz Catherine Ashton, szefowa unijnej dyplomacji, nieobecna na środowym posiedzeniu kolegium.
Wśród krajów sprzeciwiających się są m.in. Wielka Brytania i Szwecja, natomiast w kilku innych państwach UE - w tym we Francji, Włoszech, Hiszpanii i Holandii - podobne krajowe kwoty już obowiązują.
W Polsce kobiety stanowią 11,8 proc. członków zarządów spółek giełdowych. W UE tylko jeden na siedmiu członków zarządów jest kobietą - 13,7 proc. To bardzo mały wzrost w porównaniu z 2010 roku, kiedy kobiety stanowiły 11,8 proc.
Autor: adso//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock