Rozmowy brytyjskiej premier Theresy May z liderem Partii Pracy Jeremym Corbynem w sprawie znalezienia kompromisu w kwestii brexitu były "konstruktywne" i planowana jest ich kontynuacja - poinformowały obie strony negocjacji. Wciąż jednak nie doszło do przełomu.
Szefowa rządu złożyła zapowiedź ponadpartyjnych rozmów w tej sprawie we wtorkowym przemówieniu na Downing Street. Jak wówczas tłumaczyła, "idealnym wynikiem tego procesu byłoby porozumienie się w sprawie podejścia do przyszłych relacji (z Unią Europejską), które realizuje wynik referendum i które moglibyśmy (...) przedstawić Izbie Gmin do akceptacji, a następnie pojechać z tym na przyszłotygodniową Radę Europejską". Przed środowym spotkaniem ze stojącym na czele opozycji Corbynem May podkreśliła także w Izbie Gmin, że jej zdaniem jest sporo obszarów, w których zgadza się z nim w sprawie brexitu, nawiązując tym samym do jego wieloletniej krytycznej pozycji wobec Unii Europejskiej. - Myślę, że oboje chcemy doprowadzić do wyjścia ze Wspólnoty z porozumieniem. Myślę, że oboje chcemy chronić miejsca pracy, zakończyć swobodę przepływu osób i zdajemy sobie sprawę ze znaczenia umowy w sprawie wyjścia - wyliczała.
Rozmowy "konstruktywne", ale bez przełomu
Po zakończeniu spotkania Downing Street wydało krótki komunikat, w którym zaznaczono, że rozmowy były "konstruktywne", a "obie strony pokazały elastyczność i determinację, aby zakończyć obecną niepewność dotyczącą brexitu". Jak dodano, uzgodniono plan dalszych spotkań w kolejnych dniach.
W podobnym tonie wypowiedział się rzecznik Partii Pracy, który również ocenił rozmowy jako "konstruktywne", choć zaznaczył, że mają one "wstępny charakter".
Różne stanowiska
Negocjacje z opozycją będą prawdopodobnie wymagały znacznej zmiany stanowiska negocjacyjnego rządu w Londynie, co może doprowadzić do jeszcze większych podziałów wśród torysów.
Partia Pracy opowiada się bowiem za tzw. miękkim brexitem, zakładającym przede wszystkim pozostanie w unii celnej, a także zbieżność regulacyjną ze wspólnym rynkiem Unii przy jednoczesnym zachowaniu wspólnych instytucji, udziale w unijnych agencjach i programach (np. Erasmus) oraz bliskiej współpracy w zakresie polityki bezpieczeństwa. Takie rozwiązanie wiązałoby się między innymi z dalszym brakiem kontroli nad polityką handlową wobec państw trzecich, której odzyskanie było jednym z haseł zwolenników brexitu w referendum z 2016 roku.
Rozstrzygający głos spikera
Krótko po rozmowach liderów brytyjski parlament odrzucił propozycję przeprowadzenia trzeciej rundy głosowań nad alternatywnymi planami w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. O wyniku rozstrzygnął głos spikera Izby Gmin, bo wśród parlamentarzystów padł pierwszy od 36 lat remis.
Propozycja zakładała przeznaczenie czasu podczas poniedziałkowych obrad na dalszą próbę znalezienia rozwiązania, które przełamałoby impas dotyczący planowanego opuszczenia Wspólnoty. Poprzednie dwie rundy nie przyniosły rozstrzygnięć, chociaż podczas ostatniej - w ubiegłym tygodniu - do zwycięstwa opcji opartej na stworzeniu unii celnej z Unią Europejską zabrakło ledwie trzech głosów. W środowym głosowaniu posłowie podzielili się dokładnie po równo, oddając po 310 głosów za i przeciw. Zgodnie z konwencją o wyniku musiał zdecydować spiker Izby Gmin John Bercow. Kierując się zasadą wyznaczoną przez jego poprzednika z połowy XIX wieku, Johna Evelyna Denisona, oddał on głos przeciwko przedstawionemu wnioskowi, a tym samym parlament odrzucił tę propozycję. Poprzedni raz do remisu doszło w 1993 roku, kiedy posłowie głosowali nad jedną z poprawek do ustawy dotyczącej unijnego traktatu z Maastricht, a wcześniej w styczniu 1980 roku, kiedy deputowani decydowali o wprowadzeniu telewizyjnych transmisji z obrad Izby Gmin.
Co dalej z brexitem?
Wielka Brytania ma czas do 12 kwietnia, by zdecydować się albo na brexit bez umowy, albo na wielomiesięczne przedłużenie członkostwa w Unii Europejskiej i znalezienie nowego sposobu na wyjście z impasu politycznego. Mogłoby ono na przykład polegać na drugim referendum w sprawie brexitu lub znacznej zmianie proponowanego modelu relacji z Unią (np. pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej). Taki scenariusz wymagałby jednak udziału w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Autor: mm//kg / Źródło: PAP