Brazylia nałożyła na amerykański koncern naftowy Chevron grzywnę 10 mln reali (5,4 mln dol.) za "złamanie obowiązku chronienia środowiska". Sprawa dotyczy braku reakcji koncernu na wyciek ropy, do jakiego doszło na początku listopada u wybrzeży stanu Rio de Janeiro. Policja zapowiada też aresztowania wśród Amerykanów, a prokurator chce gigantycznego odszkodowania 11 mld dolarów za wszystkie "grzechy" Chevronu.
Brazylijska państwowa agencja ochrony środowiska poinformowała w sobotę, że koncern "nie dysponował odpowiednim wyposażeniem i po wykryciu wycieku działał zbyt powoli".
Kolejna kara
Z tym argumentem Chevron się jednak nie zgodził wydając odpowiedni komunikat: "Plan zrealizowano szybko i niezwłocznie podjęto działania, służące zaczopowaniu źródła wycieku. W ciągu zaledwie czterech dni, co eksperci przemysłowi uważają za znakomite tempo, spółka zdołała objąć kontrolą źródło przecieku, rozpoczynając proces istotnego opanowania wypływu ropy, który zmniejszył się obecnie do sporadycznych wyrzutów w formie kropel" - ogłosili Amerykanie.
Koncern został już wcześniej ukarany przez rządową agencję grzywną 50 mln reali (27 mln dolarów) za wyciek, który rozpoczął się 7 listopada w rejonie próbnego odwiertu, około 370 kilometrów od północno-wschodniego wybrzeża stanu Rio de Janeiro. Odwiert prowadziła jako podwykonawca firma Transocean.
Będą procesy?
Przed kilkoma dniami brazylijska policja federalna zwróciła się do prokuratury o wytoczenie Chevronowi i Transoceanowi zarzutów karnych. Jej zdaniem 17 osób ma być osobiście winnych temu, że policja nie została zawiadomiona na czas o wycieku, za co w razie skazania grozi do 14 lat więzienia. Zarzut taki postawiono między innymi szefowi brazylijskiego oddziału Chevronu, Georgowi Buckowi.
Chevon twierdzi, że podjęta przeciwko niemu akcja prawna jest nieuzasadniona. Brazylijski prokurator federalny wystąpił już jednak z pozwem przeciwko koncernowi, w którym domaga się odszkodowania za dewastację środowiska w kwocie 11 mld dolarów.
Źródło: PAP