Koncern BP znów zamierza wiercić pod morskim dniem. Tym razem chodzi o złoże nieopodal wybrzeży Libii, znajdujące się na głębokości 1,7 tys. metrów pod powierzchnią wody - donosi w sobotę "Daily Telegraph".
Koncern zamierza rozpocząć prace pomimo obaw związanych z podwodnym wierceniem i katastrofą w Zatoce Meksykańskiej.
Kolejny powód krytyki związany jest z rzekomymi naciskami BP na zwolnienie zamachowca z Lockerbie w zamian za intratne umowy handlowe z Libią. Gdy tylko Abdelbaset Al Megrahi, skazany na dożywocie za udział w zamachu na samolot PanAm wyszedł na wolność (sierpień 2009 r.) "The Times" napisał, że koncern lobbował u ówczesnego brytyjskiego ministra sprawiedliwości na rzecz uwolnienia Megrahiego w nadziei na uzyskanie kontraktów na wydobycie ropy u wybrzeży Libii.
BP pod ostrzałem
Choć porozumienie w sprawie wydobycia, które teraz będzie realizowane, podpisano już w 2007 roku, umowa znalazła się pod ostrzałem amerykańskich polityków po zatonięciu platformy Deepwater Horizon i doniesieniach o rzekomych naciskach ze strony BP.
Pomysł nowych wierceń nie podoba się też ekologom i politykom z Europy. - Morze nie ma żadnych granic i gdy przytrafiają się katastrofy, na narodowych czy międzynarodowych wodach, skutki są odczuwalne na całym Morzu Śródziemnym - powiedział Antonio D’Alli, przewodniczący komisji ds. środowiska włoskiego Senatu.
Będzie wiercenie
Niezależnie od głosów krytyki, BP nie zamierza wycofać się z wiercenia w Libii. - Prace na nowym miejscu rozpocznie się za kilka tygodni - powiedział rzecznik koncernu. Umowa z Libijczykami na wydobycie spod morskiego dna opiewa na 900 milionów dolarów.
Wyciek ropy ze złoża pod dniem Zatoki Meksykańskiej to największa w historii USA katastrofa ekologiczna. W wyniku zatonięcia platformy Deepwater Horizon zginęło 11 osób. Wyciek zatrzymano dopiero po 85 dniach, 16 godzinach i 25 minutach po pierwszych doniesieniach o wybuchu na platformie.
Źródło: Daily Telegraph
Źródło zdjęcia głównego: U.S. Coast Guard