Do tej pory używały go starzejące się damy i - coraz częściej - obawiający się sflaczenia dżentelmeni. Ale amerykańscy eksperci obawiają się, że botoks może mieć jeszcze innych odbiorców.
To terroryści, którzy mogą "odmładzający" środek wykorzystać do zamachów. Jak? Składnikiem botoksu jest minimalna ilość jadu kiełbasianego (toksyny botulinowej), którego gram może teoretycznie uśmiercić tysiące ludzi.
Jad kiełbasiany, toksyna bakterii Clostridium botulinum, związana z przypadkami śmiertelnego zatrucia pokarmowego, działa przez "wyłączenie" układu nerwowego. Mniej niż milionowa część grama tej toksyny może zabić dorosłego człowieka.
To podejrzenie niebezpodstawne - w przeszłości USA i były ZSRR rozważały jego użycie jako broni biologicznej. Ostatnio interesuje się nim Al-Kaida.
Botoks na licencję
Licencjonowany botoks, lek używany od dawna m.in. na migrenę, a w ostatnich latach jako środek usuwający zmarszczki, jest produkowany tylko przez kilka firm na świecie i sprzedawany wyłącznie na receptę.
Nielegalny?
Ostatnio jednak - jak pisze poniedziałkowy "Washington Post" - rozwinęła się nielegalna produkcja i czarny rynek tego leku, zwłaszcza w Rosji i krajach Europy Wschodniej.
"Washington Post" poinformował, że naukowcy z amerykańskiego Center for Nonproliferation Studies ostrzegli już, że w krajach tych (poza Rosją wspomina się o Czeczenii) mogą znajdować się tajne fabryki botoksu, a będący jego składnikiem jad kiełbasiany może zostać sprzedany terrorystom lub przez nich skradziony.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24