|

Blackout w Hiszpanii a Zielony Ład. Jak działa "efekt potwierdzenia"

Blackout w Hiszpanii
Blackout w Hiszpanii
Źródło: BORJA SANCHEZ-TRILL/PAP/EPA

Masz swoje hipotezy, dobierasz do nich pasujące ci zdarzenia, podkręcasz emocje - i teoria gotowa. To nic, że nieprawdziwa, byle znalazła zwolenników. Tak się właśnie stało z blackoutem w Hiszpanii i Portugalii. Przeciwnicy zielonej energii obarczyli winą Europejski Zielony Ład, a politycy stali się pasem transmisyjnym tej nowej teorii spiskowej. Zadział efekt potwierdzenia.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Wszystko wydarzyło się szybko i na niespotykaną skalę. W ciągu pięciu sekund 28 kwietnia 2025 roku o godz. 12.33 Hiszpania straciła 60 procent mocy w swoim systemie elektroenergetycznym. Zbyt mało mocy przy dużym zapotrzebowaniu wywołało blackout, czyli zupełny brak prądu w kraju. Samoloty uziemiono, pociągi przestały jeździć, metro stanęło, zaczęły się problemy z internetem. Zapanował chaos. Prądu nie było nie tylko w Hiszpanii, ale częściowo również w Portugalii i Francji.

Awaria prądu w Hiszpanii. Relacja Polki mieszkającej w Marbelli
Źródło: TVN24

Jeszcze zanim przywrócono zasilanie, pojawiło się oczywiste pytanie: co mogło wywołać tak ogromną awarię? Wielu natychmiast postawiło na cyberatak np. rosyjskich hakerów. Jednak jeszcze tego samego dnia premier Portugalii Luis Montenegro i przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa, również Portugalczyk, przekazali, że nie ma żadnych dowodów na taką tezę. Również przedstawiciele Red Electrica, hiszpańskiego operatora sieci, zaprzeczyli, by odnotowano jakiekolwiek włamanie do ich systemu.

Internauci i politycy polskiej prawicy wskazują winnego

W sieci szybko zaczęły krążyć rozmaite teorie o przyczynach blackoutu. Według jednej z popularniejszych winne są odnawialne źródła energii (OZE), a konkretnie ich zbyt duży udział w produkcji hiszpańskiego prądu. I choć premier Hiszpanii Pedro Sanchez wieczorem w dniu blackoutu informował, że jeszcze "nie wiadomo, co doprowadziło" do awarii - internauci wiedzieli już swoje. Masowo zaczęli publikować w mediach społecznościowych wykresy o udziale OZE w produkcji prądu z feralnego 28 kwietnia i przytaczać artykuły o tym, że kilka dni przed awarią cały popyt na energię elektryczną w Hiszpanii pokrywano ze źródeł odnawialnych. Dla przeciwników polityki klimatycznej Unii Europejskiej były to niezbite dowody, że właśnie upada cała koncepcja Europejskiego Zielonego Ładu. "Kapłani globalnego ocieplenia i ideolodzy OZE właśnie doprowadzili energetykę Hiszpanii na skraj przepaści" - skwitował jeden z użytkowników serwisu X.

Wpisy łączące blackout z Zielonym Ładem i polityką UE
Wpisy łączące blackout z Zielonym Ładem i polityką UE
Źródło: x.com

Do anonimowych krytyków szybko dołączyli polscy politycy - ci znani ze sprzeciwu wobec polityki klimatycznej UE, zwłaszcza Europejskiego Zielonego Ładu. Była premier, teraz europosłanka PiS Beata Szydło zastrzegła, że przyczyny "muszą zostać dokładnie zbadane i przeanalizowane", ale dodała: "Jest oczywiste, że polityka - tak teraz zatroskanej sytuacją - Komisji Europejskiej doprowadziła do systemowego naruszenia bezpieczeństwa energetycznego krajów Unii. Zielony Ład to droga do katastrofy". A europosłanka PiS Anna Zalewska pytała ironicznie, czy hiszpański i portugalski blackout to "Europejski Zielony Ład w praktyce?".

"Zieloną ideologię" i "niestabilne OZE" jako przyczyny braku prądu wskazali też politycy Konfederacji. "Blackout w Hiszpanii, co poszło nie tak? Zawiodła wiara w OZE" - napisał Paweł Usiądek z Ruchu Narodowego. Na profilu tej partii opublikowano grafikę informującą: "Rządy krajów UE uległy zielonej ideologii, stawiając na niestabilne, pogodozależne OZE. Efekt? Utrata 60 procent mocy w ciągu kilku sekund i paraliż kraju!".

Co wiadomo na pewno? Nic, na razie trwa faza spekulacji

Pytani przez Konkret24 eksperci zgodnie odpowiadają, że kilka dni, które upłynęły od awarii, to zbyt mało czasu, by móc przesądzać o przyczynach blackoutu.

- Nadal nic nie wiadomo. Pomimo tego, że sam rozwój awarii jest dość szybki, często są to sekundy, podczas których bardzo dużo się dzieje. Więc aby dojść do prawdziwej przyczyny, trzeba zebrać wszystkie informacje, zgrać dane z urządzeń i ułożyć je chronologicznie. Dlatego ustalenie przyczyny może potrwać nawet kilka miesięcy - mówi dr Bartosz Brusiłowicz z Wydziału Elektrycznego Politechniki Wrocławskiej.

Podczas blackoutu wielu Hiszpanów gromadziło zapasy "na wszelki wypadek"
Podczas blackoutu wielu Hiszpanów gromadziło zapasy "na wszelki wypadek"
Źródło: ALBERTO ESTEVEZ/PAP/EPA

Julia Cydejko, starsza analityczka ds. energetycznych "Polityki Insight", tłumaczy, że odpowiednie instytucje mają pół roku na przedstawienie oficjalnych przyczyn. Ona również podkreśla, że na razie nie znamy powodów awarii, a dostępne analizy sugerują, że przyczyny były złożone. - W tej sprawie powstało kilka komisji, których prace są utajnione. To są komisje złożone z ekspertów hiszpańskich, portugalskich i francuskich. Główna procedura leży po stronie ENTSO-E, czyli Europejskiej Sieci Operatorów Systemów Przesyłowych. Oni czekają na dane z Hiszpanii i Portugalii, będą je analizować i w ciągu sześciu miesięcy mają dać odpowiedź, co było przyczyną tej awarii - mówi ekspertka. - Wiem, że jest presja polityczna, żeby to było wcześniej, lecz na pewno nie będą to najbliższe dni czy tygodnie - dodaje.

- Wiadomo jedynie, że w Hiszpanii tego dnia od dziewiątej rano zaczęły pojawiać się duże wahania napięć. Pojawiały się, znikały, ale nie były w stanie się ustabilizować, a na koniec po prostu zbyt się rozkołysały. Można to porównać do huśtawki, która zazwyczaj przestaje się kołysać w pewnym momencie - lecz tutaj nie tylko nie przestała się kołysać, a wręcz się przewróciła. Skąd jednak wzięły się te wahania napięć? Mamy tylko spekulacje, oficjalnych powodów hiszpański operator systemu jeszcze nie podał - podkreśla prezeska Forum Energii dr Joanna Pandera.

Red Electrica, operator hiszpańskiej sieci elektroenergetycznej, początkowo ograniczał się do komunikatów o przywracaniu dostaw prądu w kolejnych częściach kraju, nie informując o przyczynach awarii. Z kolei portugalski operator REN najpierw miał przekazać agencjom prasowym, że "blackout był spowodowany rzadkim zjawiskiem atmosferycznym", ale w późniejszym komunikacie dla agencji AFP zaprzeczył, by ta informacja pochodziła od jego pracowników.

"To nie źródła są winne". W Polsce tego dnia udział OZE był wyższy

Brak oficjalnych wyjaśnień tylko przyspieszył rozchodzenie się teorii spiskowych o powodach awarii. Ponieważ wiodącą stała się ta o zbyt dużym udziale OZE w produkcji hiszpańskiej energii, operator postanowił odnieść się do tej tezy. Beatriz Corredor, szefowa hiszpańskiego Red Electric, zatrzegła w wywiadzie radiowym dwa dni po awarii, że jest zbyt wcześnie na określanie dokładnych przyczyn, ale jednocześnie sprzeciwiła się obwinianiu energii odnawialnej za blackout. "System działał doskonale przy podobnej sytuacji popytu i podobnym miksie energetycznym (w przeszłości - red.), więc wskazywanie palcem na odnawialne źródła energii, gdy system działał doskonale w tym samym kontekście, nie wydaje się zbyt stosowne" - stwierdziła Corredor. "Nie jest prawdą, że OZE czynią system bardziej wrażliwym na awarie" - zaznaczyła potem w wywiadzie prasowym.

port
Blackout w Portugalii
Źródło: Reuters

Te wyjaśnienia oczywiście nie przekonały autorów teorii o końcu "ideologii OZE" i Europejskiego Zielonego Ładu po hiszpańskiej awarii. Eksperci przestrzegają jednak: takie prognozy są nietrafione. - W przypadku tak dużych awarii nie ma prostych odpowiedzi, takich jak "winne jest OZE". To nie jest wina OZE, ponieważ to nie same źródła są winne - wskazuje dr Joanna Pandera. - To raczej zbiór kilku czynników, w tym takich jak błąd ludzki lub niedoskonałość systemu, w ramach którego te źródła działają - tłumaczy.

Podobnie uważa dr Bartosz Brusiłowicz, przytaczając ciekawe porównanie Hiszpanii i Polski: - Ten blackout to na pewno nie jest koniec OZE. I to nawet pomijając fakt, że wszystkie źródła odnawialne wrzucono tutaj do jednego worka, podczas gdy wiatraki czy fotowoltaika, które przodują w Hiszpanii, zupełnie inaczej reagują na zakłócenia niż na przykład elektrownie wodne. Sam wysoki udział OZE w miksie energetycznym nie powoduje blackoutów. W owym feralnym dniu ten udział w Hiszpanii wynosił około 60 procent, głównie przez wiatraki i fotowoltaikę, podczas gdy w Polsce w tym samym czasie wynosił 66 procent, a u nas do awarii nie doszło.

Odnosząc się do trwającej w sieci dyskusji, w której obwiniano OZE za blackout w Hiszpanii i Portugalii, Jakub Wiech, redaktor naczelny energetyka24.com, napisał w serwisie X: "Traktowanie tego blackoutu jako dowodu przeciwko transformacji energetycznej to jest najbardziej bezsensowny wniosek, jaki można wyciągnąć. Po pierwsze, gdyby prawdą było to, że przechodzenie na źródła bezemisyjne oznaczało regularne blackouty, to kraje takie jak Dania, Wlk. Brytania czy Portugalia doświadczałyby takich awarii co chwilę".

Odizolowany półwysep i energia jak gęsty klej

Tym bardziej że Hiszpania i Portugalia to przykłady specyficznego systemu elektroenergetycznego. Jak tłumaczą eksperci, położenie obu państw na półwyspie sprawia, że są połączone z resztą kontynentu tylko jednym interkonektorem o stosunkowo niewielkiej mocy. To mogło pogorszyć sytuację Hiszpanów w momencie utraty mocy w systemie - nie mogli ratować się pomocą sąsiadów. Jednocześnie eksperci podkreślają, że takie rozważania to na razie gdybanie. - To jedna z hipotez, bo Hiszpanie tak naprawdę mają niezbyt mocne połączenie z systemem reszty Europy. Gdyby mieli więcej tych połączeń, być może dałoby się to załagodzić. Ale to hipoteza, którą w zasadzie trudno będzie udowodnić - zastrzega dr Bartosz Brusiłowicz. - Na pewno inna jest sytuacja Polski: my mamy połączenia prawie ze wszystkimi sąsiadami - dodaje.

Doktor Joanna Pandera podaje przykłady, jak Polacy ratowali się już pomocą innych krajów. - Energia elektryczna działa w pewnym sensie jak gęsty klej: gdy w jednym miejscu wzrasta na nią zapotrzebowanie, jest ona niejako przeciągana z innych miejsc, w tym przypadku z sąsiednich krajów. W Polsce również mieliśmy podobne sytuacje, kiedy wystąpiła nagła awaria elektrowni w Jaworznie czy podobne zdarzenia w Bełchatowie. Przypomnę, że mówimy tu o dużych elektrowniach węglowych. Operator krajowego systemu poradził sobie z tymi incydentami właśnie dlatego, że "przeciągnął klej" z innego miejsca. Mimo że nastąpiło tąpnięcie, dzięki dobrze rozwiniętym połączeniom z sąsiadującymi systemami elektroenergetycznymi, sytuacja została opanowana - wyjaśnia.

Julia Cydejko podkreśla, że Hiszpania jest świadoma problemu, jaki powoduje tylko jeden interkonektor i tworzy nowe połączenia z kontynentem. - Za kilka lat Hiszpania uruchomi kolejne połączenie elektroenergetyczne z Francją i ich sytuacja się trochę poprawi. Wciąż będzie jednak na niesatysfakcjonującym poziomie, więc ta awaria stanowi argument za tym, żeby budować nowe interkonektory - wyjaśnia.

Samochód kontra furmanka. "Tak jest z każdą nową rzeczą"

Obraz tego, jak bezzasadne jest obwinianie OZE czy - szerzej Zielonego Ładu - za ostatni blackout, przedstawił Jakub Wiech. Przypominając, że transformacja energetyczna w kierunku bezemisyjności to wieloletni proces, w którym "jesteśmy wciąż w wieku dziecięcym", napisał: "Wyobraźmy sobie zatem sytuację, w której ktoś nawołuje do porzucenia idei samochodu (wynalezionego w 1885 roku), bo w roku 1899 doszło do pierwszego śmiertelnego wypadku z udziałem takiej maszyny. Czy to ma sens? Moim zdaniem nie. Znacznie lepiej wyciągnąć wnioski, usprawnić technologie, instytucje i procedury".

Inny przykładowy obraz sytuacji przedstawia dr Joanna Pandera: - Pamiętajmy: nie ma już powrotu do starego systemu bez OZE. Jeśli pojawiają się takie argumenty, to tak jakby ktoś chciał jeździć furmanką, bo to jego zdaniem jest najbezpieczniejsze. Nieważne, że jedzie się 20, a nie 120 kilometrów na godzinę. Tak jest z każdym wynalazkiem, z każdą nową rzeczą. Nawet jeśli się popsuje, to najważniejsze, aby wyciągać z tego dobre wnioski.

Prezeska Forum Energii zwraca też uwagę: - Oczywiście, dla tradycyjnych energetyków obecne systemy energetyczne są inne od tych, o których uczyli na studiach 20, 30 czy nawet 40 lat temu. O ile energia ze źródeł odnawialnych rozprzestrzenia się po sieci mniej więcej w ten sam sposób, co ta z elektrowni węglowych, to sposób jej produkcji i przede wszystkim bilansowania jest jednak inny. Można tego nie akceptować albo można zacząć modernizować i ulepszać system.

"Potrzebna jest równowaga" i inwestycje

A eksperci wiedzą, co trzeba modernizować. - Tak jak w wielu aspektach życia, tak i w sieci energetycznej potrzebna jest równowaga. Czyli są potrzebne zarówno źródła odnawialne, jak i te klasyczne. Większość osób, które się zajmują tym tematem, potwierdzi, że prowadzenie ruchu systemu energetycznego w oparciu wyłącznie o źródła odnawialne jest trudne. Nie mówimy, że jest niemożliwe, ale jest to trudne - podkreśla dr Bartosz Brusiłowicz. - Proszę też zwrócić uwagę, że zawsze, jeżeli mamy bardzo duży udział źródeł odnawialnych, musimy mieć jakąś rezerwę. Miks energetyczny, jak sama nazwa wskazuje, musi być połączeniem różnych źródeł. Być może właśnie wydarzenia w Hiszpanii i Portugalii zwrócą uwagę na problem, że jeżeli chcemy wykorzystać OZE w coraz większym stopniu, musimy poczynić też inwestycje w sam system energetyczny - dodaje. Pytany, jakie inwestycje ma na myśli, odpowiada, że raczej nie nowe elektrownie węglowe, tylko "rozbudowę systemu przesyłowego, dystrybucyjnego, dodatkowe stacje, magazyny energii i lepszą automatykę systemów pomocną podczas reagowania na kryzysy".

Metro w Madrycie podczas blackoutu
Metro w Madrycie podczas blackoutu
Źródło: PAP/EPA/RODRIGO JIMENEZ

Z tą prognozą zgadza się Julia Cydejko. Analityczka zauważa, że operatorzy są świadomi wyzwań, jakie niesie wysoki poziom OZE w miksie energetycznym, ale jej zdaniem wydarzenia z Hiszpanii przyspieszą pewne procesy. - Operatorzy sieci elektroenergetycznych pracują nad tym, jak zapewnić stabilną pracę sieci z wysokim udziałem OZE. Rzeczywiście, jest to wyzwanie większe niż w przypadku systemów elektroenergetycznych opartych na elektrowniach konwencjonalnych, na źródłach centralnie sterowanych. Obecnie te usługi systemowe są na niesatysfakcjonującym poziomie. Trwają prace nad stworzeniem rozwiązań regulacyjnych, rynkowych, które te sytuacje poprawią, lecz rozwój OZE okazał się bardziej dynamiczny niż te niezbędne prace. Blackout w Hiszpanii jasno pokazuje, że powinny przyspieszyć. Jest wyraźna presja polityczna na to, żeby to stało się szybciej - opisuje.

Także dr Joanna Pandera uważa, że wraz ze wzrostem udziału OZE, w tym fotowoltaiki, automatyczne procesy zarządzania systemem muszą być coraz bardziej zautomatyzowane. - Tam ważne są sekundy i milisekundy. W Hiszpanii na pewno brakuje też magazynów energii oraz możliwości szybkiej interwencji właśnie w ramach tych milisekund. Rozwój OZE w Hiszpanii rzeczywiście jest dynamiczny i mocno przyspieszył w ostatnich trzech latach, więc możliwe, że nastąpiło jakieś niedopatrzenie. Skupiono się na budowie źródeł, bo to łatwiejsze niż modernizacja systemu - tłumaczy.

Efekt potwierdzenia, czyli jak się tworzy teorie spiskowe

Skąd zdaniem ekspertów taki wysyp teorii spiskowych łączących blackout na Półwyspie Iberyjskim z wysokim udziałem OZE i Zielonym Ładem? Doktor Joanna Pandera: - Wiele opinii o powodach awarii pochodzi od ludzi, którzy mieli już te opinie, zanim do tej awarii doszło. Trochę trudno z nimi dyskutować. Wiadomo, że odnawialne źródła energii nie wszystkim się podobają, zwłaszcza tym, którzy zarabiają na sprzedaży chociażby ropy, gazu czy węgla do Europy. Z drugiej strony to może być taki "confirmation bias", czyli efekt potwierdzenia. Polega na tym, że ktoś udowadnia swoje tezy, zgodnie z własnymi przekonaniami.

Przykładem takiego działania - czyli szukaniem "dowodów" na swoje tezy - może być częste cytowanie przez internautów artykułu o tym, że 23 kwietnia Hiszpania pokryła całe swoje zapotrzebowanie na energię ze źródeł odnawialnych. Pięć dni później nastąpił blackout - i połączono kropki, jak niektórym pasowało. Na to jednak dr Bartosz Brusiłowicz ma kontrargument: - To dlaczego blackout nie wydarzył się tego dnia (czyli 23 kwietnia - red.), tylko akurat wtedy, kiedy udział wynosił około 60 procent?

Julia Cydejko zwraca uwagę na rolę polityków w szerzeniu teorii o OZE jako przyczynach blackoutu. - Kluczowe jest, jak oni będą informować o tej awarii, o wszystkich działaniach prowadzących do jej wyjaśnienia. Potrzebna jest transparentność w tych procedurach i wyważony dialog z rynkiem i opinią publiczną - ocenia analityczka. Przypomina, że elektroenergetyka jest skomplikowaną dziedziną. - To jest trochę jak z informatykami: przychodzi się do nich tylko wtedy, gdy coś nie działa, a tak to się zapomina o ich istnieniu, podczas gdy oni na co dzień pracują nad tym, żeby wszystko działało. Więc tutaj potrzebna jest wola polityczna i transparentna komunikacja. Jeżeli coś podobnego zdarzyłoby się ponownie w ciągu najbliższych miesięcy, byłoby to poważne zagrożenie dla tego zaufania publicznego, jakim źródła odnawialne energii się obecnie cieszą - przyznaje. 

Z kolei dr Bartosz Brusiłowicz podkreśla, że tak dużą debatę o OZE spowodowała skala ostatniego blackoutu. - Proszę zwrócić uwagę, ile było do tej pory takich naprawdę dużych blackoutów w Europie. Był we Włoszech w 2003 roku, to jest 22 lata temu. Był w Turcji w 2015 roku, to było 10 lat temu. I teraz mamy ten hiszpański - przypomina. - A ile w międzyczasie było powodzi? Jak żyję 40 lat, to już dwie powodzie przeżyłem w samej Polsce: 1997 i 2024 rok. Zresztą w ubiegłym roku były przecież powodzie w samej Hiszpanii. Wtedy jakoś przeciwnicy OZE nie dostrzegali, że przyczyną mogły być zmiany klimatyczne. A teraz tak szybko wydali swoje opinie - zauważa ekspert.

Czytaj także: