Podczas poniedziałkowych akcji protestacyjnych na Białorusi milicja zatrzymała 186 osób - poinformowało tamtejsze MSW. Wcześniej Centrum obrony praw człowieka "Wiasna" donosiło o 72 zatrzymanych. Na ulice wyszli głównie emeryci.
Rzeczniczka białoruskiego MSW Wolha Czamadanawa przekazała we wtorek, że milicja 22 akcje protestu w całym kraju, wszystkie - jak ujęła - "niewielkie i rozproszone, największa odbyła się w Mińsku z udziałem tysiąca osób".
W poniedziałek w ciągu dnia masowo protestowali emeryci w Mińsku, wieczorem doszło do kilku akcji protestacyjnych w różnych dzielnicach stolicy. Mniejsze demonstracje odbyły się w Brześciu, Grodnie, Homlu i Lidzie.
Wymagali pomocy lekarskiej
Według danych Centrum obrony praw człowieka "Wiasna" większość osób została zatrzymana w Mińsku, a pojedyncze osoby w Witebsku i Mohylewie. Jak informowała organizacja, niektórzy zatrzymani wymagali pomocy lekarskiej. Jedną z takich osób jest emerytka z Grodna, która - jak podała białoruska sekcja Radia Swoboda - została odwieziona do szpitala. Na liście białoruskich obrońców praw człowieka figuruje też kilka osób niepełnoletnich.
"Marsz emerytów odbywał się w Mińsku i innych miastach kraju od godziny 15:00. W pobliżu stacji metra Akademia Nauk przeciwko protestującym zastosowano gaz łzawiący, pociski świetlne i inne specjalne środki. Użyto je również wobec lekarzy i studentów, którzy brali udział w akcji solidarnościowej. Zatrzymania odbywały się wieczorami w różnych częściach stolicy" - przekazała Wiasna. Wśród zatrzymanych jest kilku dziennikarzy niezależnych białoruskich mediów, a także rosyjskiej agencji TASS.
Na Białorusi od ponad dwóch miesięcy trwają protesty po wyborach prezydenckich z 9 sierpnia, w których według oficjalnych wyników Alaksandr Łukaszenka zdobył ponad 80 procent głosów. Rywalka Łukaszneki, kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska, miała otrzymać zaledwie 10 procent głosów. Uczestnicy protestów nie uznają tych wyników i domagają się powtórnych wyborów.
Źródło: PAP, spring96.org, Radio Swoboda