Partnerka aresztowanego aktywisty Ramana Pratasiewicza Sofia Sapiega udzieliła wywiadu białoruskiej telewizji państwowej. Powiedziała w nim, że "w przymusowe lądowanie samolotu linii Ryanair w Mińsku w maju mógł być zaangażowany ktoś ze współpracowników Pratasiewicza".
Sapiega twierdzi, że "jest daleka od spraw politycznych", ale do podobnych wniosków skłoniły ją rozmowy z samym Pratasiewiczem. Pytana o sytuację z maja, kiedy białoruski myśliwiec zmusił lecący z Aten do Wilna samolot pasażerski Ryanaira do lądowania w Mińsku, odpowiedziała, że jej zdaniem „służby specjalne Białorusi nie były zaangażowane w operację".
Po informacji o bombie na podkładzie - 23 maja - samolot został zmuszony do lądowania w Mińsku. Linie Ryanair poinformowały, że polecenie lądowania otrzymały od kontrolerów lotów na białoruskim lotnisku. Do samolotu poderwano myśliwiec białoruskich sił zbrojnych.
Po sprawdzeniu samolotu informacja o bombie nie potwierdziła się. Samolot wylądował w Mińsku, a białoruska milicja zatrzymała znajdującego się na pokładzie Pratasiewicza. Władze Białorusi poszukiwały go listem gończym. Na lotnisku zatrzymana została też Sapiega.
Działania Białorusi potępiły rządy wielu państw, zarzucając jej władzom złamanie prawa międzynarodowego, piractwo, "terroryzm państwowy" i "porwanie samolotu".
Sapiega: Wyciągnęłam wnioski
W czasie wywiadu w Białoruś 1 pokazano fragment wcześniejszej rozmowy z Pratasiewiczem. Dziennikarz stwierdził w niej, że w przymusowe lądowanie samolotu w Mińsku mogli być zaangażowani pracownicy kanału Nexta, którego był współtwórcą i redaktorem. Obwinił również doradcę znanej opozycjonistki Swiatłany Cichanouskiej.
- Z rozmów z Ramanem został wyciągnięty wniosek. Za sprawą stali ludzie z jego pracy, ktoś z tego środowiska. Ta opcja naprawdę nie powinna być wykluczona - stwierdziła Sapiega. Na pytanie, czy w samolocie przebywali funkcjonariusze białoruskiej KGB odpowiedziała, że "nie było ich tam". Pytana, czy nadal jest przekonana, że białoruskie służby specjalne były zaangażowane w akcję z lądowaniem samolotu w Mińsku, odpowiedziała. - Nie. Starałam się nie zagłębiać w tę sytuację, choć nie jest to łatwe. Nawet gdy to wszystko minie, będę potrzebowała czasu, by wyciągnąć rozsądny i trzeźwy wniosek - stwierdziła.
Pratasiewicz został zmuszony
Sapiega, która jest obywatelką Rosji i Pratasiewicz są w areszcie domowym na Białorusi. Wcześnie przebywali w areszcie KGB. Oskarżeni są o zorganizowanie masowych zamieszek i działań zbiorowych rażąco naruszających porządek publiczny.
Pratasiewicza władze w Mińsku uznały wcześniej za "terrorystę". Był ścigany przez prawo oraz wpisany na listę osób zaangażowanych w działania terrorystyczne.
Od chwili aresztowania Pratasiewicz kilkukrotnie występował w mediach państwowych, m.in. przyznając się do winy i szeroko krytykując działania białoruskiej opozycji na emigracji, z którą wcześniej współpracował. Zdaniem niezależnych białoruskich ekspertów i dziennikarzy do takich wyznań został zmuszony z powodu stosowanych wobec niego represji. Padły też apele, by nie oceniać działań aktywisty zbyt pochopnie.
W podobny sposób zostało ocenione wcześniej opublikowane wideo z przesłuchania Sapiegi. Wyznała, że jest redaktorką kanału Telegram, na którym publikowane są dane o funkcjonariuszach MSW. Rozmówca niezależnej rosyjskiej "Nowej Gaziety" uznał wideo za "inscenizowane nagranie operacyjne".
Źródło: PAP, znak.com, Nowaja Gazieta
Źródło zdjęcia głównego: tut.by