Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka przekazał, że w niedzielę odebrał telefon od kanclerz Niemiec Angelą Merkel w związku z protestami, które wybuchły po wyborach prezydenckich w jego kraju. Rzecznik niemieckiego rządu zaprzeczył jednak, by taka rozmowa miała miejsce.
"Wczoraj dzwoniła Merkel: 'Chcę porozmawiać' [- powiedziała - przyp. red.]" - tak agencja Interfax cytuje w poniedziałek prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę.
Białoruski prezydent utrzymuje, że w niedzielę odebrał telefon od Angeli Merkel. Rzecznik gabinetu niemieckiej kanclerz zaprzeczył w wypowiedzi dla agencji Reutera, by jakakolwiek rozmowa między przywódcami odbyła się od czasu wyborów na Białorusi przeprowadzonych 9 sierpnia.
"Berlin próbuje obecnie skontaktować się drogą dyplomatyczną z Łukaszenką w celu opanowania sytuacji"
Wcześniej urząd prezydenta Litwy Gitanasa Naudesy poinformował po jego poniedziałkowej rozmowie z Merkel, że Berlin drogą dyplomatyczną próbuje skontaktować się z Łukaszenką w celu opanowania sytuacji na Białorusi.
"Angela Merkel poinformowała prezydenta o planowanej we wtorek rano rozmowie z prezydentem Rosji [Władimirem Putinem - red.]. Berlin próbuje obecnie skontaktować się też drogą dyplomatyczną z Alaksandrem Łukaszenką w celu opanowania sytuacji" - czytamy w komunikacie.
Przywódcy Litwy i Niemiec rozmawiali o zaplanowanym na środę posiedzeniu online Rady Europejskiej i możliwym zastosowaniu sankcji wobec Białorusi.
Podczas rozmowy "kanclerz Niemiec podziękowała Litwie za pomoc udzieloną Swiatłanie Cichanouskiej, pytała też o jej stan zdrowia i plany na przyszłość".
Groźba sankcji ze strony UE
Władzom Białorusi, w tym samemu Alaksandrowi Łukaszence, grożą sankcje ze strony Unii Europejskiej po tłumieniu protestów, które wybuchły po ogłoszeniu wyników wyborów.
Według oficjalnych danych ubiegający się o reelekcję prezydent miał zdobyć 80,1 proc. głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska - 10,1 proc. głosów. Wielu Białorusinów uważa, że wyniki zostały sfałszowane.
Źródło: PAP