Mińska milicja uprzedziła organizatorów środowego "Marszu nie-Darmozjadów", by nie łamali prawa. Po apelach Unii Europejskiej, by strony konfliktu w Mińsku powstrzymywały się od przemocy, sprawozdawca Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka na Białorusi Miklos Haraszti wezwał władze tego kraju do zaprzestania prześladowania uczestników protestów.
Przedstawiciele organizatorów środowego protestu Dzianis Sadouski z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji i Zmicier Kuczuk z Partii Zielonych zostali we wtorek uprzedzeni przez stołeczną milicję o odpowiedzialności za ewentualne naruszenie przepisów w trakcie protestu – poinformował portal "Biełorusskije Nowosti".
Uprzedzono ich między innymi o konieczności poruszania się wytyczoną trasą, zakazie zasłaniania twarzy przez uczestników protestu i schodzenia z chodnika na jezdnię.
Trasa marszu
W poniedziałek organizatorzy kampanii "Nie jesteśmy darmozjadami", która skupia przedstawicieli różnych partii opozycyjnych i organizuje środowy protest, zapowiedzieli, że marsz przejdzie trasą zaakceptowaną przez władze miejskie. Nie przebiega ona przez ścisłe centrum miasta i prowadzi od budynku Narodowej Akademii Nauk do Placu Bangalore.
Składając wniosek o zgodę na przeprowadzenie akcji pod koniec stycznia opozycja wybrała właśnie taką trasę. Z czasem, w związku z nasileniem się protestów, uznała, że akcja prawdopodobnie będzie liczna i jej uczestnicy powinni mieć prawo do zebrania się w bardziej wyeksponowanym miejscu. Jednak ostatecznie, wobec "nieuzasadnionych i nielogicznych represji" wobec uczestników dotychczasowych protestów, organizatorzy uznali, że zrezygnują z tego postulatu, by nie zaostrzać sytuacji.
"Marsze nie-Darmozjadów" mają odbyć się w środę po południu w Mińsku, Grodnie i Mohylewie. Ich celem jest wyrażenie protestu przeciwko dekretowi nr 3, który zobowiązuje do płacenia specjalnego podatku osoby nie pracujące co najmniej 183 dni w ciągu roku i niezarejestrowane jako bezrobotne.
Apele UE i ONZ
- Unia Europejska będzie śledzić rozwój sytuacji na Białorusi. Liczy też na to, że wszystkie strony powstrzymają się od wszelkiej przemocy - oświadczyła we wtorek szefowa unijnej misji w tym kraju Andrea Wiktorin, cytowana przez portal Biełorusskije Nowosti.
Sprawozdawca ONZ ds. praw człowieka na Białorusi Miklos Haraszti wezwał władze tego kraju do zaprzestania prześladowania uczestników protestów i do respektowania prawa do pokojowych zgromadzeń.
"Wzywam władze Białorusi do zaprzestania używania przemocy i szykan, a także do respektowania prawa do pokojowych zgromadzeń" – głosi komunikat Harasztiego zamieszczony na stronie internetowej Wysokiego Komisarza NZ ds. Praw Człowieka. Apel Harasztiego jest związany z doniesieniami o masowych zatrzymaniach i aresztowaniach uczestników protestów społecznych przeciwko dekretowi dotyczącemu walki z tzw. pasożytnictwem.
Haraszti wyraża zaniepokojenie możliwym pogorszeniem się sytuacji w związku z "powtarzającym się schematem reagowania przez władze użyciem przemocy". Jego zdaniem groźba eskalacji "częściowo się zmaterializowała, ponieważ kilku liderów opozycyjnych, w tym Anatol Labiedźka i Wital Rymaszeuski, zostało już skazanych na kary aresztu na dwa tygodnie".
Sto osób zatrzymanych
W związku z odbywającymi się od połowy lutego w różnych miastach Białorusi protestami przeciwko podatkowi od "darmozjadów" od początku marca w tym kraju zatrzymano już ok. 100 osób, z których wiele skazano na kary aresztu i grzywny.
Haraszti krytykuje sam prezydencki dekret, który - jego zdaniem - jest "arbitralny i okrutny". Około 470 tysięcy osób, które zostały objęte wymogiem uiszczenia podatku, "jest nie tylko stygmatyzowane jako [społeczne pasożyty], ale również zobowiązane do opłaty istotnej sumy równowartości 250 dolarów, czyli około dwóch trzecich średniej pensji na Białorusi" – ocenił Haraszti.
Przypomniał, że chociaż prezydent ogłosił roczne moratorium na zapłacenie podatku, to nie odwołał go całkowicie, a organizatorom protestów zagroził "twardą reakcją", wzywając ministra spraw wewnętrznych do zapewnienia w kraju "idealnego porządku".
Autor: tas / Źródło: PAP