Potrząsała chłopcem, zasłaniała mu usta, uderzała w główkę. Rodzice Mateuszka usłyszeli wyrok

Nikola G. miała potrząsać chłopcem, zasłaniać mu usta i uderzać w główkę
Gorzów Wielkopolski. 22-dniowy noworodek zmarł w szpitalu. Rodzice skazani
Źródło: TVN24

Matka dziecka skazana na osiem, a ojciec na dwa lata więzienia - taki wyrok usłyszeli rodzice skatowanego Mateuszka. 22-dniowy chłopiec w poważnym stanie trafił do szpitala. Lekarzom nie udało się go uratować.

Kluczowe fakty:
  • Zaledwie 22-dniowy Mateuszek trafił do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim 27 marca 2024 r. w ciężkim stanie z obrażeniami wewnętrznymi oraz głowy.
  • Chłopiec zmarł w szpitalu po tygodniu.
  • Rodzicom dziecka zarzucono znęcanie się oraz narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
  • Sąd właśnie skazał rodziców dziecka.

W środę Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim ogłosił wyrok w sprawie 24-letniej Nikoli G., która miała znęcać się fizycznie nad swoim 22-dniowym synkiem oraz ojca dziecka - 25-letniego Oskara G.

Sąd skazał oboje rodziców zmarłego Mateuszka. Matka została skazana na 8 lat pozbawienia wolności, ojciec - na dwa. Wyrok nie jest prawomocny.

Sąd nie uwierzył w tłumaczenia oskarżonych, że dziecko mogło doznać obrażeń w szpitalu albo że wypadło matce z rąk. Wykluczają to opinie ekspertów medycznych. Uznał, że dziecko zmarło na skutek poważnych obrażeń, których doznało w domu. Obrażenia te nie były przypadkowe, dziecko było potrząsane i podrzucane z dużą siłą. - Sąd ustalił, że oskarżona podrzucała dzieckiem w taki sposób, że traciła kontakt z jego ciałem, co również potwierdził sam oskarżony - wyjaśniał sędzia Kamil Jarocki.

Jak dodał, sąd wziął pod uwagę młody wiek kobiety oraz fakt, że przeżywała silny stres. Uznał też, że nie działała z nienawiści, a z bezradności.

Matka żałuje tego, co się stało

Nikola G., matka noworodka, podczas procesu nie przyznawała się do winy. Odmówiła składania wyjaśnień. Podczas pierwszej rozprawy łamiącym się głosem i ze łzami w oczach mówiła, że żałuje tego, co się stało i nie jest w stanie odpowiadać na pytania. Sędzia Kamil Jarocki odczytał wcześniejsze zeznania kobiety.

"Nie przyznaję się do wszystkiego. Nie głodziłam synka i nie biłam go. Przyznaję się jedynie, że nim potrząsałam. 25 marca trzymałam go na rękach, kiedy przygotowywałam mleko. Robiłam to jedną ręką. Zaczął się prężyć i upadł mi na podłogę w sypialni, gdzie są panele. Nie wiem jak to się stało, że mi upadł. Podniosłam go i zaczęłam bujać, jak się uspokoił, to nakarmiłam i położyłam spać. Jak płakał to starałam się go uspokoić, tylko jeden raz mi upadł. Dwa razy zdarzyło mi się zakryć mu usta, kiedy płakał. Kiedy syn mi upadł, nikomu o tym nie powiedziałam, bałam się. W szpitalu też o tym nie powiedziałam, bo bałam się, że powiedzą, że jestem złą matką" – zeznawała w trakcie śledztwa Nikola G.

"Po śmierci syna przeżyłem traumę"

Również Oskar G. nie przyznawał się do winy. - Bardzo mi przykro. Nie tak miało wyglądać nasze życie małżeńskie. Po śmierci syna przeżyłem traumę, do tej pory ją mam. Często go odwiedzam na cmentarzu, staram się jakoś z tym żyć. To wszystko, już dalej nie mogę mówić - mówił w sądzie łamiącym głosem.

Podczas pierwszej rozprawy odczytano wcześniejsze zeznania mężczyzny. "Syn płakał jak był głodny. Czasem płakał nawet jak się najadł. Czasem żona podrzucała syna, żeby go uspokoić. Ja się nawet przeraziłem, jak to zobaczyłem. Powiedziałem jej żeby tak nie robiła, bo bałem się że może upaść. Ona powiedziała, że nic się nie stanie. Widziałem jeden raz, że zakryła mu usta jak płakał, ale nie zareagowałem na to. Dziecko było planowane i kochane. Nie przyszło mi do głowy, żeby żona mogła zrobić krzywdę naszemu synowi" - zeznawał w czasie śledztwa Oskar G.

Zarzuty dla rodziców

Akt oskarżenia w tej sprawie dotarł do sądu na początku września zeszłego roku. 22-dniowy noworodek trafił do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim 27 marca 2024 r. w ciężkim stanie. Badania wykazały u niego obrażenia wewnętrzne oraz głowy. Lekarze ocenili, że mogły one być skutkiem przemocy i zawiadomili policję, która zatrzymała rodziców dziecka. Chłopczyka przewieziono do szpitala klinicznego w Poznaniu, gdzie zmarł 4 kwietnia.

W akcie oskarżenia 24-letniej Nikoli G. zarzucono, że znęcała się fizycznie nad synem Mateuszem G. w ten sposób, że potrząsała nim, podrzucała, zasłaniała usta i uderzała w głowę, powodując obrażenia, które skutkowały śmiercią noworodka. Z kolei 25-letniemu Oskarowi G. prokurator zarzucił narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, gdyż będąc świadkiem znęcania się nad nim przez matkę nie reagował.

Matce zmarłego noworodka groziło dożywocie, a ojcu pięciu lat więzienia. W czasie procesu Nikola G. przebywała w tymczasowym areszcie. Oskar G. odpowiadał z wolnej stopy - prokurator uchylił wobec niego areszt, stosując jedynie dozór policji i zakaz opuszczania kraju.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: