"Zatrzymują kogoś codziennie. To może być nawet po kilka osób. Widać, że jest polowanie"

Źródło:
TVN24

Najpierw kilkumiesięczne więzienie, teraz przymusowe prace. Łącznie dwa lata kary dla białoruskiego muzyka Igora Bancera. Skazany za taniec w bieliźnie przed radiowozem mówi, że swoim występem chciał pokazać absurdalność systemu, a głodówką zwrócić uwagę świata na to, co dzieje się na Białorusi. Represje nabierają na sile, w kraju jest już prawie trzystu politycznych więźniów. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Bez spodni, chociaż w bieliźnie, ale tuż przed policyjnym radiowozem. Dla muzyka z Grodna, który od lat protestuje przeciwko Alaksandrowi Łukaszence i nie raz był już w areszcie, to miał być artystyczny sprzeciw. - Chciałem pokazać cały absurd tej sytuacji. To nie jest śmieszne. Czy to było zbyt radykalne? Być może. Ja się przyznaję bez bicia, ale sam fakt tego, co się dzieje dookoła przerasta Monty Pythona. Przecież są znane przypadki z Mińska, kiedy to starsze kobiety za czytanie po białorusku zostały skazane na areszt - mówi muzyk i były działacz polskiej mniejszości na Białorusi Igor Bancer.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

"Represja jest bardzo silna"

Wspomniana sytuacja to zatrzymanie i ukaranie emerytów z Mińska za akcję czytania w pociągu książek białoruskich pisarzy. Podobnych sytuacji jest coraz więcej. - Oczywiście to ma na celu zastraszenie ludzi. W tej chwili represja jest bardzo silna, nasila się. My to odczuwamy, jeśli chodzi o naszych dziennikarzy - zwraca uwagę dyrektorka TV Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy.

Zatrzymania i przesłuchiwania dziennikarzy nie skończyły się na skazanych na dwa lata kolonii karnej dziennikarkach Biełsatu. Do drzwi dziennikarzy milicja puka każdego dnia. Każdego dnia toczą się też procesy, także przeciwko zwykłym ludziom. - Zatrzymują kogoś codziennie. To może być nawet po kilka osób, ale widać, że jest polowanie - stwierdza dziennikarka "Outriders" Julia Aleksiejewa.

Jeśli nie proces karny to mandat, na przykład za pokazanie dawnej flagi narodowej, symbolu białoruskiej opozycji. Dochodzi do pomyłek, ale milicji to nie obchodzi. - Mężczyzna dostał mandat za flagę angielską, bo pomylili się, bo kolory są podobne - mówi Julia Aleksiejewa.

Rośnie liczba więźniów politycznych

Mężczyzna za namalowanie na chodniku dawnej flagi narodowej otrzymał karę roku przymusowych prac. Taka kara na Białorusi nazywana jest "chemią" od kierowania do pracy w trudnych warunkach w zakładach przemysłowych. Półtora roku "chemii" dostał właśnie Igor Bancer, bo jego wyczyn został uznany za chuligaństwo. - Ja zakładałem, że mój czyn zostanie odebrany jako naruszenie porządku publicznego, ale to jest 15 dni aresztu maksimum. Prawdę mówiąc myślałem, że dostanę karę grzywny, ale żeby pięć miesięcy w więzieniu spędzić w nieludzkich warunkach - dziwi się Igor Bancer.

Za takie zachowanie kara grzywny spotkałaby go w Polsce. Na Białorusi Igor Bancer w oczekiwaniu na wyrok spędził pięć miesięcy w areszcie na terenie więzienia w Grodnie. Warunki nie tylko w tym więzieniu odbiegają od normy. - Dawali tam jednym półlitrowy kubek kawy i jakąś zupę, i to było wszystko. Nie dawali wody na przykład - mówi Agnieszka Romaszewska-Guzy.

O uwolnienie Bancera, jak również wszystkich prawie 300 więźniów politycznych, apeluje liderka opozycji Swiatłana Cichanouska. Liczba więźniów może wkrótce wzrosnąć. 25 marca przypada dzień powstania białoruskiej republiki ludowej, święto nieuznawane przez Łukaszenkę. Władze nie wydały zgody na zgromadzenia, ale niewykluczone, że takie się odbędą.

Autorka/Autor:Sylwia Piestrzyńska

Źródło: TVN24