"Czasem zdarza się, że ludzie wychodzą na ulice nie po to, by protestować. Powody mogą być różne. Na przykład wiosna i słońce. Albo dobry nastrój. W sobotę Białorusini też próbowali po prostu spacerować, ale się nie udało" - napisała publicystka niezależnej "Nowej Gaziety" Iryna Chalip.
Białoruskie Centrum Praw Człowieka Wiasna przekazało, że w sobotę w całym kraju zatrzymano ponad 247 osób. Organizacja publikuje dane o liczbie zatrzymanych od dłuższego czasu, tym razem poinformowała także o "nietypowych przypadkach". W kilku miejscach na liście widnieje wpis, gdzie doszło do zatrzymań.
"W czasie wycieczki w muzeum krajoznawczym, na przejściu dla pieszych, na rowerze" - podali aktywiści Wiasny. Przy nazwisku Jehor Wołkou napisano, że "został zatrzymany przy wejściu do centrum handlowego Ryga w Mińsku". "Pracownik salonu komunikacji. Był w pracy i wyszedł na zewnątrz, by pooddychać" - przekazali.
W sobotę na Białorusi odbyły się protesty z okazji Dnia Wolności, obchodzonego przez środowiska opozycyjne 25 marca. "Milicja uniemożliwiła akcje, ludzie byli zatrzymywani prewencyjnie" - relacjonował portal niezależnego tygodnika "Nasza Niwa". Jak wynika z danych Wiasny, funkcjonariusze zatrzymywali także przypadkowe osoby, które chciały w inny sposób uczcić to święto.
"Kierując się inspiracją"
"Czasem zdarza się, że ludzie wychodzą na ulice nie po to, by protestować. Powody mogą być różne. Na przykład wiosna i słońce. Albo dobry nastrój. W sobotę Białorusini też próbowali po prostu spacerować, ale się nie udało" - napisała na łamach rosyjskiej niezależnej "Nowej Gaziety" białoruska publicystka Iryna Chalip.
"Jeśli wcześniej tych, którzy uczestniczyli w protestach można było rozpoznać po flagach i plakatach, to tym razem ludzie po prostu wyszli na spacer - bez symboli protestu, bez wchodzenia do budynków rządowych, bez wytyczonej trasy. Ustalenie, kto przypadkowo znalazł się w centrum miasta, a kto przyjechał celowo, było trudne. Dlatego ludzi zatrzymywano, kierując się 'inspiracją'" - dodała Chalip.
Zwrócone pieniądze za bilety
W swojej publikacji dziennikarka poruszyła sprawę zatrzymań w czasie wycieczki do muzeum krajoznawczego, o czym wspomniała Wiasna. Było to w Nowogródku w obwodzie grodzieńskim.
"O godzinie drugiej po południu kilkanaście osób zebrało się w pobliżu muzeum, skąd mieli udać się na wycieczkę 'Dzieje Nowogródzkich Tatarów'. Bilety zostały kupione, przewodniczka zdołała przywitać obecnych, ale grupę nagle otoczyła milicja. Wszystkich (poza przewodniczką) zabrano na lokalny komisariat. Co prawda, milicja w małych miasteczkach wciąż trochę różni się od tej, w stolicy: milicjanci Nowogródka zgodzili się poczekać, aż muzeum zwróci pieniądze za bilety wycieczkowiczom i dopiero wtedy zostali zatrzymani" - ironizowała Chalip.
Protesty przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki trwają od wyborów prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia zeszłego roku. Według oficjalnych wyników zwyciężył w nich ubiegający się o piątą reelekcję Łukaszenka, którego miało poprzeć 80 procent głosujących. Jego główna rywalka, kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska, miała zdobyć zaledwie 10 procent poparcia.
Źródło: Nowaja Gazieta, spring96.org