Szef kancelarii premiera przekazał, że sędzia, który skazał prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelikę Borys na areszt, zostanie objęty bezterminowym zakazem wjazdu do Polski. Michał Dworczyk w rozmowie z TVN24 mówił wcześniej o "nagonce na mniejszość polską", która prowadzona jest w białoruskich mediach. - Jest to ewidentne działanie władz Białorusi na zbudowanie napięcia między Polakami a Białorusinami – dodał, odnosząc się także do zatrzymania polskiego działacza Andrzeja Poczobuta.
W środę na 15 dni aresztu została skazana Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi. Werdykt sądowy zostanie zaskarżony w wyższej instancji sądowej. Proces odbył się w areszcie w Grodnie, dzień po jej zatrzymaniu. Według władz Borys miała załamać przepisy o organizacji imprez masowych.
Michał Dworczyk zapewniał na briefingu prasowym, że rząd będzie podejmował działania na rzecz wszystkich Polaków poddawanych represjom na Białorusi. - Zgodnie z wytycznymi premiera Mateusza Morawieckiego dzisiaj zostanie objęty bezterminowym zakazem wjazdu na teren Rzeczpospolitej Polskiej sędzia, który skazał wczoraj panią Andżelikę Borys na 15 dni aresztu - poinformował szef KPRM.
Podkreślił, że premier Morawiecki na posiedzeniu Rady Europejskiej "podniesie temat represji wobec polskiej mniejszości na Białorusi".
"Działanie władz białoruskich na zbudowanie napięcia między Polakami a Białorusinami"
W czwartek rano szef kancelarii premiera Michał Dworczyk poinformował, że "dziś nad ranem został zatrzymany w Grodnie Andrzej Poczobut". "Człowiek prawy i pryncypialny od lat walczący o prawa Polaków na Białorusi, wielokrotnie represjonowany przez reżim Łukaszenki. Członek zarządu Związku Polaków na Białorusi. Andrzej trzymaj się! Nie zostawimy Was!" - dodał.
Jak przekazał we "Wstajesz i wiesz" Michał Dworczyk, według przyjaciół Andrzeja Poczobuta, władze na Białorusi chcą postawić działaczowi zarzuty "wzniecania waśni pomiędzy narodami". - Ten sposób działania i te zarzuty, jeśli potwierdzi się ta informacja, są ewidentnym dowodem na to, że chodzi o bardzo silne zastraszenie działaczy Związku Polaków na Białorusi i mniejszości polskiej – mówił szef KPRM.
- W mediach białoruskich w ostatnich tygodniach trwa nagonka na mniejszość polską. Są emitowane materiały, które mają ewidentnie budować napięcie między Polakami a Białorusinami. W tych materiałach w bardzo niekorzystnym świetle przedstawiani są zarówno Polacy mieszkający na Białorusi, jak i sama Polska – zwrócił uwagę.
- Mamy do czynienia z kolejną odsłoną fali represji wymierzonych w mniejszość polską na Białorusi - ocenił Dworczyk.
Dworczyk poinformował, że równolegle do zatrzymania Andrzeja Poczobuta rozpoczęły się rewizje w siedzibach Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku i w Grodnie.
- Polskie służby konsularne, które niestety zostały bardzo ograniczone w ostatnim czasie przez decyzje władz białoruskich, są oczywiście na miejscu i będą udzielały wszelkiej możliwej pomocy – zaznaczy Dworczyk.
"Nie możemy się zgodzić na to, co się dzieje z naszymi rodakami za wschodnią granicą"
Pytany o to, jaka będzie reakcja Polski na działania reżimu Alaksandra Łukaszenki, Dworczyk powiedział, że jest w kontakcie z resortem dyplomacji. – Ministerstwo Spraw Zagranicznych podjęło działania, żeby od razu uruchomić nasze służby konsularne i dyplomatyczne. Mamy bardzo ograniczone możliwości - mówił.
Szef kancelarii dodał, że "tak jak zapowiadał premier Mateusz Morawiecki, sprawę represji wobec mniejszości polskiej na Białorusi będziemy stawiali na poziomie międzynarodowym".
Dworczyk zaznaczył, że Polacy na Białorusi mogą liczyć na wszelką pomoc konsularną ze strony Polski. – Na tyle oczywiście, na ile władze białoruskie będą na to pozwalały. Bo przypomnijmy, że nasi rodacy są jednak obywatelami Białorusi i konsul ma zupełnie inne możliwości działania wobec obywatela Rzeczypospolitej a obywatela Białorusi – tłumaczył.
- Nie możemy się zgodzić na to, co się dzieje z naszymi rodakami za wschodnią granicą. (…) Zrobimy wszystko, żeby pomóc naszym represjonowanym rodakom – zadeklarował Dworczyk.
Protesty na Białorusi
Na Białorusi od 9 sierpnia trwają akcje protestacyjne, których uczestnicy domagają się odejścia prezydenta Alaksandra Łukaszenki i rozpisania nowych, uczciwych wyborów. Rezultatu wyborów, w których według oficjalnych danych białoruskich władz wygrał Łukaszenka nie uznaje większość państw na świecie, w tym USA oraz członkowie Unii Europejskiej.
Podczas protestów, które trwają już od ponad siedmiu miesięcy, dochodziło do brutalnych pacyfikacji pokojowych manifestacji, zatrzymywania przedstawicieli opozycjonistów. Organizacje międzynarodowe alarmują o wielokrotnych przypadkach łamania praw człowieka na Białorusi.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Mikhail Svetlov/Getty Images