Łukaszenka: rozmieściliśmy połowę armii, kontrolujemy granice z Litwą i Polską, okrążyliśmy Grodno

Źródło:
PAP
Alaksandr Łukaszenka na poligonie pod Grodnem
Alaksandr Łukaszenka na poligonie pod Grodnempresident.gov.by
wideo 2/21
Alaksandr Łukaszenka na poligonie pod Grodnempresident.gov.by

Białoruski prezydent Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu z rosyjskim premierem Michaiłem Miszustinem poinformował o rozmieszczeniu "praktycznie połowy armii". - Faktycznie kontrolujemy granice z Litwą i Polską i okrążyliśmy Grodno - powiedział.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

- Widzicie, co się dzieje u nas. My widzimy, co się dzieje wokół Rosji. Byliśmy zmuszeni odpowiadać, widząc nieprzyjacielskie kroki ze strony bloku NATO u naszych granic - oznajmił białoruski prezydent.

Jak dodał, "są na to wszelkie dowody, nieważne, jak by się nie tłumaczyli". Wśród nich wymienił "przerzut amerykańskich i innych jednostek z głębi natowskiego terytorium do granic Białorusi, w szczególności samolotów F-16". Według niego przerzucono "16 albo 18 samolotów".

CZYTAJ WIĘCEJ O OBECNEJ SYTUACJI NA BIAŁORUSI >>>

"Rozmieściliśmy praktycznie połowę naszej białoruskiej armii"

- Rozmieściliśmy praktycznie połowę naszej białoruskiej armii. Faktycznie kontrolujemy zachodnie granice z Litwą i Polską. I, jak często mówię, faktycznie okrążyliśmy Grodno, żeby przeciwstawiać się tym zagrożeniom - powiedział Łukaszenka.

Prezydent podkreślił, że "spokojnego życia nie będzie, ale Białoruś jest w pełni zdeterminowana, by obronić swoją suwerenność i niepodległość" - napisała białoruska państwowa agencja BiełTA.

Wcześniej agencja przekazała, że Łukaszenka powiedział, że na sytuację na Białorusi w znacznej mierze wpływa zagraniczna ingerencja w wewnętrzne sprawy kraju i kierowanie protestami z zagranicy. - Dzieje się to z Polski, Czech, Litwy i Ukrainy, co nas najbardziej niepokoi - wskazał białoruski prezydent. - Reagujemy na wszelkie negatywne ruchy pod adresem Białorusi. Najważniejsze jest dla nas, by nie dopuścić do rozniecenia w Mińsku jakiegoś pożaru. Bo tak zawsze bywa: zaczyna się ze stolicy i przechodzi na cały kraj - podkreślił.

"Nigdy nie będziemy się godzić z tym, że w Grodnie wywieszane są polskie flagi"

Według Łukaszenki Białoruś znalazła się sam na sam z agresją z zewnątrz. Podziękował rosyjskiej stronie za wsparcie, bo w kraju byłoby teraz niełatwo - relacjonuje BiełTA. - Kraj pracuje, chociaż wielu by chciało, żebyśmy upadli - dodał prezydent.

CZYTAJ TAKŻE: Łukaszenka przetasowuje na górze. Szef KGB do wymiany >>>

Łukaszenka odniósł się do Litwy, której władze, jak ocenił, często krytykują Białoruś. - Już powiedziałem: mieliście około czterech milionów ludzi albo nawet więcej w czasach radzieckich. Dlaczego w takim rozwiniętym, zreformowanym kraju jak Litwa nie zostali ludzie? Według mnie jest tam mnóstwo problemów, które trzeba rozwiązywać. I nie trzeba zajmować się problemami sąsiadów, którzy cię dobrze traktowali i jeszcze w pewnym stopniu karmili i karmią, pracując w portach i tak dalej - powiedział.

BiełTA podała, że mówił też o polsko-białoruskich stosunkach. - Widzą, że u nas na Białorusi żyją Polacy. Ale to nasi białoruscy Polacy. Żyliśmy z nimi w pokoju i zgodzie ćwierć wieku za władzy Łukaszenki i nigdy nie było problemów - stwierdził.

- Ale oczywiście nigdy nie będziemy się godzić z tym, że w Grodnie wywieszane są polskie flagi na balkonach i już otwarcie mówi się: przy rozpadzie Białorusi grodzieński obwód odejdzie do Polski. Nigdzie on nie odejdzie. Nikt nie pozwoli rozwalić Białorusi i mamy w tym celu wystarczająco metod i środków - oznajmił Łukaszenka.

Polska, Litwa i NATO zaprzeczają, aby miały jakiekolwiek zakusy terytorialne wobec Białorusi.

Autorka/Autor:pp\mtom

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: