Władze Berlina odrzuciły postulat Związku Wypędzonych (BdV), by Niemców urodzonych do 1990 roku na dawnych terenach wschodnich Rzeszy uznawano za osoby urodzone "w kraju", a nie w Polsce czy dawnym ZSRR.
"Berlin wypowiada się przeciwko małemu rewanżyzmowi" - oświadczyło w komunikacie ministerstwo spraw wewnętrznych miasta, które jest zarazem krajem związkowym Niemiec. - Nie zmienia to niczego odnośnie do obywatelstwa wypędzonych i tego, że są oni częścią niemieckiego społeczeństwa - podkreślił berliński minister spraw wewnętrznych Ehrhart Koerting.
Ani Śląsk, ani Pomorze, ani też dawne Prusy Wschodnie nie należały między 1945 a 1990 rokiem ani do RFN ani do NRD. Usiłowania Związku Wypędzonych oraz bawarskiego ministra finansów, by uznać te tereny za znajdujące się w granicach Niemiec, są fałszywym roszczeniem dotyczącym własności niemcy
Zgodnie z decyzją władz Berlina obywatele Niemiec urodzeni na dawnych wschodnich terenach Rzeszy po 2 sierpnia 1945 r., czyli po zakończeniu Konferencji Poczdamskiej, będą już uznawani w berlińskich rejestrach meldunkowych za urodzonych za granicą.
Bawarczycy się ugięli
Inną strategię przyjęły władze Bawarii - uznały one postulaty BdV i przyjęły za datę graniczną 12 sierpnia 1990 roku, czyli dzień podpisania układu o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec.
Władze w Monachium argumentują, że dopiero ten traktat potwierdził wschodnią granicę RFN. Każdy niemiecki obywatel, który przed tą datą przyszedł na świat na terenach III Rzeszy w granicach z 1937 roku, uchodzi w Bawarii za urodzonego "w kraju". Przy nazwiskach takich osób w bawarskich rejestrach ludności ma figurować jedynie miasto, bez podawania państwa urodzenia.
Nie zmienia to niczego odnośnie do obywatelstwa wypędzonych i tego, że są oni częścią niemieckiego społeczeństwa. berliński minister spraw wewnętrznych Ehrhart Koerting
Zdaniem Koertinga takie zachowanie utrwala tylko fikcję historyczną. - Ani Śląsk, ani Pomorze, ani też dawne Prusy Wschodnie nie należały między 1945 a 1990 rokiem ani do RFN ani do NRD. Usiłowania Związku Wypędzonych oraz bawarskiego ministra finansów, by uznać te tereny za znajdujące się w granicach Niemiec, są fałszywym roszczeniem dotyczącym własności - oświadczył berliński minister.
- Mały rewanżyzm wydaje się zawsze dobry w czasie kampanii wyborczej - ocenił Koerting, polityk SPD kierując słowa pod adresem polityków CDU.
Co ciekawe, to właśnie chrześcijańska-demokracja wyrażając w swym programie wyborczym poparcie dla postulatów Związku Wypędzonych, zdystansowała się tym samym od własnego ministra spraw wewnętrznych Wolfganga Schaeublego, który wiosną wydał inne instrukcje.
Wszystko zaczęło się od NIP-ów
Problem z ujednoliceniem danych meldunkowych wysiedlonych pojawił się w zeszłym roku. W trakcie procedury nadawania nowych numerów identyfikacji podatkowej mieszkańcom RFN władze meldunkowe uznawały Polskę bądź Rosję za kraj urodzenia osób przymusowo wysiedlonych po II wojnie światowej. Władze tłumaczyły, że przyczyną zamieszania są stare rejestry meldunkowe z czasów dawnej NRD, w których miejsce urodzenia określano na podstawie granic po 1945 roku.
Związek Wypędzonych (BdV) wielokrotnie domagał się od władz uporządkowania tej kwestii.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Stor stark7 licencja GNU