Wyznaczeni do konsultacji w sprawie utworzenia koalicji rządowej byli premierzy Flandrii i Walonii - Geert Bourgeois z Nowego Sojuszu Flamandzkiego oraz Rudy Demotte z Partii Socjalistycznej - poinformowali króla Filipa, że ich wysiłki nie przyniosły efektu.
Według informacji podanych na stronie internetowej dziennika "Le Soir" Bourgeois i Demotte poprosili o zwolnienie ich z misji.
Król musi się teraz skonsultować z liderami ugrupowań politycznych w sprawie następnych kroków.
Dotychczasowe kontakty między dwiema największymi partiami Belgii: flamandzkimi nacjonalistami z Nowego Sojuszu Flamandzkiego (N-VA) i frankofońskimi socjalistami (PS) nie stworzyły wystarczającej płaszczyzny do porozumienia, aby mogły się rozpocząć formalne rozmowy dotyczące utworzenia rządu.
Różnice między ugrupowaniami okazały się zbyt wielkie. N-VA opowiada się za przekształceniem Belgii w konfederację, czemu zdecydowanie przeciwni są socjaliści.
Według belgijskich mediów flamandzcy nacjonaliści chcą, by wszelkie próby stworzenia koalicji przeciwko nim, które teraz mogą być podejmowane, spełzły na niczym. Liderzy ugrupowania liczą na to, że taki rozwój sytuacji rozmiękczy frankofońskich socjalistów.
Rząd bez większości
Byli premierzy Flandrii i Walonii zostali poproszeni o zbadanie podstaw do utworzenia rządu federalnego wokół ich partii, a także z udziałem Ruchu Reformatorskiego (MR), Chrześcijańskich Demokratów i Flamandów (CD&V), Flamandzkich Liberałów i Demokratów (Open VLD) oraz flamandzkiej Partii Socjalistycznej (SP.A) niespełna miesiąc temu.
Wybory parlamentarne w Belgii odbyły się 26 maja. Potwierdziły one rozdrobnienie polityczne, co przekłada się na brak możliwości utworzenia większości wspierającej rząd. N-VA, najliczniej reprezentowane ugrupowanie w 150-osobowej, niższej izbie belgijskiego parlamentu, ma w niej zaledwie 25 przedstawicieli. Socjaliści z PS zdobyli 20 mandatów.
Kraj jest obecnie administrowany przez gabinet mniejszościowy.
Autor: akw\mtom / Źródło: PAP