W Stanach Zjednoczonych trwają wybory do Kongresu. Zakończenie głosowania wcale nie musi jednak oznaczać, że szybko poznamy ich wynik. Ostateczny układ sił w Kongresie może nie być znany od razu, gdyż wyrównany wyścig w wielu stanach może doprowadzić do sporów o obliczenie głosów.
Sytuacja taka dotyczy zwłaszcza Senatu. Według prognoz wyborczych, demokraci po głosowaniu skończą z minimalną przewagą nad opozycją (51 do 49 głosów). Rozkład miejsc w izbie wyższej amerykańskiego parlamentu zależy od rezultatu kilku niesłychanie wyrównanych pojedynków wyborczych, np. w stanach Kolorado, Alaska, Illinois, Nevada i Waszyngton.
Spór o głosy
Jeżeli różnica w liczbie głosów między kandydatami w tych lub innych stanach nie przekroczy kilkuset, dojdzie tam do ponownego liczenia głosów. W niektórych stanach, jak np. Kolorado i Waszyngton, ordynacja wyborcza nakazuje automatyczne ponowne liczenie głosów w takich przypadkach.
Sprawę potencjalnych sporów powyborczych nagłaśniają szczególnie prawicowe media, jak Fox News i dziennik "Wall Street Journal". Republikanie sugerują bowiem, że demokraci mogą próbować sfałszować wybory w niektórych stanach, aby uchronić się przed utratą większości w obu izbach Kongresu.
Sztab prawników
"WSJ" podał, że Krajowy Komitet Partii Demokratycznej wysłał do lokali wyborczych prawie 10 tys. prawników i innych specjalistów od monitorowania wyborów. Wszystko po to, by mieć pewność, że wszyscy jej wyborcy będą mieli możliwość głosowania.
W przeszłości demokraci zarzucali niektórym komisjom wyborczym, że nie pozwalają głosować np. biednym Afroamerykanom, Latynosom albo innym wyborcom tradycyjnie związanym z tą partią pod pretekstem braku dowodu tożsamości albo dowodu posiadania obywatelstwa USA, niezarejestrowania się uprzednio itp. Dotyczy to np. bezdomnych albo imigrantów - tych ostatnich podejrzewa się czasem, że nie mają obywatelstwa.
Prawnicza walka
Do ewentualnego sporu o liczenie głosów przygotowują się prawnicy z obu partii przygotowują się już do ewentualnych sporów o liczenie głosów. Krajowy Komitet Partii Republikańskiej rozesłał do swoich działaczy e-maile z hasłem: "Nie pozwól im ukraść tych wyborów".
Wyborcze prognozy nie są łaskawe dla rządzących w Kongresie demokratów (mają większość zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i Senacie). Po głosowaniu w izbie niższej parlamentu sytuacja ta najprawdopodobniej odwróci się na korzyść czerwonych, zaś w izbie wyższej przewaga niebieskich stopnieje do minimum.
Głosowanie monitoruje również około 400 obserwatorów z Ministerstwa Sprawiedliwości i obserwatorzy międzynarodowi z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), m.in. z Polski.
Długie liczenie
Ameryka pamięta spór o głosy w 2000 r. w wyborach prezydenckich. Wtedy to dość długo po wyborach trwało obliczanie głosów w stanie Floryda.
Ostatecznie głosy elektorskie tego stanu zadecydowały ostatecznie o wyniku i prezydentem został wybrany republikanin George W. Bush.
Źródło: PAP, tvn24.pl