Bangladesz oskarża Birmę. O ulokowanie żołnierzy tam, gdzie koczują uchodźcy


Bangladesz oskarżył w czwartek Birmę o rozlokowanie na granicy, w pobliżu miejsc, gdzie koczują birmańscy uchodźcy z ludu Rohindża, kontyngentu żołnierzy. Władze Bangladeszu obawiają się, że zadaniem wojska jest zepchnięcie Rohindżów w głąb ich kraju.

Dowódca straży granicznej Bangladeszu generał Mojibur Rahman powiedział, że jego służby złożyły w Birmie protest w związku z niekonsultowanym rozlokowaniem żołnierzy w pobliżu granicy. Dodał, że zwrócił się do birmańskiej straży granicznej z prośbą o spotkanie, aby omówić tę "jednostronną decyzję".

Rahman oznajmił, że nie zna powodów, dla których na granicę wysłano birmańskich żołnierzy, ale obawia się, że chcą oni zmusić Rohingjów do ucieczki do Bangladeszu, czego władze jego kraju chcą uniknąć i zabiegają o to, by uchodźcy wrócili do Birmy.

Agencja informacyjna Bangladeszu United News podała, że pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych Mohammed Khurshed Alam wezwał przedstawiciela dyplomatycznego Birmy do złożenia wyjaśnień i wręczył mu notę protestacyjną. Jego resort domaga się natychmiastowego wycofania wojska z terenów przygranicznych.

Dramat muzułmańskich Rohindżów

Od sierpnia z Birmy uciekło około 700 tysięcy muzułmańskich Rohindżów stanowiących mniejszość w buddyjskim kraju.

W ubiegły piątek birmański parlament uchwalił budżet w wysokości około 15 milionów dolarów na budowę płotu na granicy państwa z Bangladeszem w stanie Arakan (Rakhine), w którym mieszkają Rohingjowie.

Siły zbrojne Birmy rozpoczęły "operację czyszczenia" w północnej części stanu Rakhine po tym, gdy rebelianci z Arakańskiej Armii Zbawienia Rohingjów (ARSA) zaatakowali 25 sierpnia 2017 roku 30 posterunków policji oraz bazę wojskową.

Trwają negocjacje w sprawie powrotu Rohingjów do Birmy, ale problemem pozostaje brak gwarancji, że będą tam bezpieczni. Wielu z uchodźców nie ma dokąd wracać, ponieważ ich wsie zostały spalone.

Autor: JZ/AG / Źródło: PAP

Raporty: