Badał zniknięcie Arctic Sea, musiał uciekać z Rosji


Dziennikarz Michaił Wojtienko, który podważył oficjalną wersję porwania przez piratów frachtowca Arctic Sea, zbiegł do Turcji w obawie o swoje bezpieczeństwo. W swoich artykułach redaktor rosyjskiego internetowego biuletynu morskiego Sowfracht spekulował, że statek wykorzystano do przemytu broni.

Wojtience nakazano telefonicznie, by wyjechał z Moskwy, jeśli nie chce być aresztowany - donosi BBC. W środę redaktor poleciał do Turcji i powiedział, że nie wie, czy - z obawy o swoje życie - będzie mógł wrócić do kraju.

Według dziennikarza, tajemniczy głos w słuchawce, który dał mu do zrozumienia, że powinien wyjechać z Moskwy, bo naraził się wpływowym ludziom, mógł należeć do przedstawicieli FSB, czyli Federalnej Służby Bezpieczeństwa.

Tajemnicze zniknięcie

Zarejestrowany na Malcie frachtowiec Arctic Sea o wyporności 4 tys. ton zaginął pod koniec lipca, tuż po wypłynięciu z portu w Finlandii. Oficjalnie przewoził do Algierii budulec drzewny wartości 1,8 mln USD.

Władze twierdzą, że został porwany, a Rosjanie postawili w tej sprawie zarzuty piractwa ośmiu osobom, głównie Estończykom. Na pokład "Arctic Sea" mieli oni wejść przebrani za policjantów. Statek został odnaleziony 16 sierpnia w odległości 300 mil morskich od wybrzeży zachodniej Afryki.

Wersja oficjalna, znaczy nieprawdziwa?

Oficjalnie Rosjanie twierdzą, że na pokładzie statku nie znaleziono niczego podejrzanego, ale zniknięcie "Arctic Sea" wciąż owiane jest mgiełką tajemnicy. Zdaniem wielu fachowców, w tym redaktora Sowfrachtu, wersja o zwykłym porwaniu nie trzyma się kupy.

- Sugestie, że mamy do czynienia z aktem piractwa morskiego, to nonsens - powiedział Wojtienko BBC. Jego zdaniem statek przewoził broń, którą handlowali na boku przedstawiciele władz państwowych.

Pojawiły się także spekulacje, że Arctic Sea został przechwycony przez izraelski wywiad Mosad, by zapobiec dostawie broni na Bliski Wschód.

Źródło: PAP