Protestujący przeciwko szybkiemu ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych w Azerbejdżanie, zawinięci w koce, siedzieli na chodniku przed budynkiem Centralnej Komisji Wyborczej w Baku. Zatrzymali ich policjanci z oddziałów prewencji.
"Domagamy się unieważnienia wyników wyborów"Według Centralnej Komisji Wyborczej w niedzielnych wyborach rządząca partia Nowy Azerbejdżan (YAP), na której czele stoi prezydent kraju Ilham Alijew, zdobyła 70 ze 125 miejsc w jednoizbowym parlamencie. Prawie wszystkie pozostałe miejsca zajęli przedstawiciele małych partii i kandydaci formalnie niezależni, ale lojalni wobec Alijewa.
Opozycja uznała wybory za sfałszowane, między innymi przez dorzucanie kart do głosowania do urn oraz umożliwienie "wielokrotnego głosowania" zwolennikom partii rządzącej.
- Domagamy się unieważnienia wyników wyborów we wszystkich 125 okręgach wyborczych i aresztowania wszystkich osób odpowiedzialnych za naruszenia - powiedziała dziennikarzom niezależna kandydatka Rabia Mamedowa, przedstawiając żądania kandydatów opozycyjnych i niezależnych, którzy przegrali z rywalami z Nowego Azerbejdżanu.
"Poważne zaniepokojenie w sprawie poszanowania podstawowych praw i wolności"Przebiegowi wyborów przyglądali się obserwatorzy z OBWE i delegacja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, którzy ogłosili w poniedziałek, że podczas wyborów odnotowano liczne naruszenia proceduralne podczas procesu liczenia i zestawienia wyników, co stawia pod znakiem zapytania wolność i uczciwość głosowania.
"Podczas gdy władze poinformowały Międzynarodową Misję Obserwującą Wybory o politycznej woli zorganizowania wyborów w wolnej i uczciwej atmosferze, wielu obserwatorów wyraża poważne zaniepokojenie w sprawie poszanowania podstawowych praw i wolności" - podkreślono w oświadczeniu.
W Azerbejdżanie od ponad 20 lat nie było wyborów ani referendów uznanych przez organizacje międzynarodowe za uczciwe.
Autorka/Autor: asty//rzw
Źródło: PAP