"Awarie samolotów to nie sabotaż"


Australijskie linie lotnicze Qantas wykluczyły możliwość, by przyczyną poważnych uszkodzeń w dwóch ich maszynach był sabotaż. - To były techniczne awarie - powiedział szef linii Alan Joyce. Tymczasem władze Australii poinformowały, że poszukują metalowej tarczy, która spadła na indonezyjską wyspę Batam

- To czysty przypadek. Nie wierzymy w sabotaż. Po prostu to były awarie - zapewnił Joyce.

Szef Qantas, linii, które cieszą się opinią jednych z najbardziej bezpiecznych na świecie, jest przekonany, że awarię silników spowodowała wada materiału lub błąd konstrukcyjny.

Kawałki metalu poszukiwane

W niedzielę australijskie władze poinformowały, że śledczy poszukują jednego z fragmentów silnikaw Airbusa A380, który spadł wyspę Batam.

- Zaapelowaliśmy do mieszkańców tej wyspy, by każdy kawałek metalu, który znajdą, przekazali natychmiast policji. Najbardziej istotna jest dla nas metalowa, zębata tarcza, przypominająca część ze skrzyni biegów samochodu - powiedział Bob Kells z australijskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Transportu.

Dodał, że właśnie ten fragment silnika mógł spowodować awarię samolotu australijskich linii. - Musimy znaleźć tę część, by mieć pełną jasność w tej kwestii - stwierdził Kells.

Awarie bez związku?

W czwartek A380 linii Qantas z 466 osobami na pokładzie, tuż po starcie z Singapuru, miał poważne problemy z silnikiem. Kawałki konstrukcji spadły z wysokości 2000 metrów na indonezyjską wyspę Batam. Maszyna na trzech silnikach zawróciła do Singapuru i tam lądowała awaryjnie.

Dzień później sytuacja powtórzyła się z Boeingiem 747 tych samych linii. Obie maszyny wyposażone są w silniki brytyjskiego Rolls Royce'a. Brytyjska firma, tak jak Qantas, nie widzi związku między oboma przypadkami. Oficjalnie jednak rzecznik Rolls Royce'a nie chciał komentować wydarzeń. Powiedział tylko, że trwa ustalanie przyczyn awarii.

Źródło: PAP, lex.pl