W wyniku rosyjskiego nalotu w Wasylkowie pod Kijowem zniszczona została między innymi szkoła zawodowa. Na miejscu jest korespondent "Faktów" TVN i TVN24 Wojciech Bojanowski. Jak relacjonował, "tuż za ulicą znajduje się akademik, który prawdopodobnie był celem". Mówił, że "tym, czego w tym momencie brakuje najbardziej, jest przede wszystkim paliwo". - Jeśli na jakiejś stacji trochę benzyny jest, to automatycznie ustawia się kolejka długa na kilka, a czasem nawet kilkanaście kilometrów - dodał.
Piątek jest dziewiątym dniem ataku Rosji na Ukrainę. Wojska rosyjskie wciąż próbują dostać się do Kijowa. W ostatnich dniach zacięte walki toczyły się między innymi w Wasylkowie, oddalonym o 40 kilometrów od centrum stolicy. W wyniku rosyjskiego nalotu zniszczona została między innymi szkoła zawodowa.
Na miejscu jest korespondent "Faktów" TVN i TVN24 Wojciech Bojanowski. Jak relacjonował w piątek sprzed zniszczonego budynku, w wyniku tego ataku co najmniej sześć osób zostało rannych.
Bojanowski mówił, że "tuż za ulicą znajduje się akademik, który prawdopodobnie był celem". Dodał, że kształcą się tam kadeci, młodzi żołnierze, którzy chcieliby służyć w ukraińskim lotnictwie.
- Udało nam się porozmawiać z inną ekipą dziennikarzy, którzy próbowali dostać się do miejscowości Irpień na północnym zachodzie Kijowa i tam teraz toczą się ciężkie walki. Oni na jednym z posterunków zostali zawróceni. Wiemy, że ta miejscowość, w której mieszka 60 tysięcy osób, jest w całości ewakuowana. Wszystkie kobiety i dzieci, które tam mieszkają, mają opuścić tę miejscowość tak szybko jak to możliwe. Pomagają w tym ukraińscy żołnierze - relacjonował.
- Informacje, które do nas docierają, są takie, że ma zostać utworzony korytarz humanitarny, który miałby między innymi przebiegać przez Wasylków - powiedział korespondent "Faktów" TVN i TVN24.
Bojanowski: brakuje najbardziej paliwa
Mówił o "życiu w kolejkach". - Po pierwsze prowadzą do posterunków, które są na drogach wlotowych i wylotowych do każdego miasta. Tym, czego w tym momencie brakuje najbardziej, jest przede wszystkim paliwo. Olej napędowy da się jeszcze kupić na niektórych stacjach, natomiast benzyna jest praktycznie dobrem rzadkim. Jeśli na jakiejś stacji trochę benzyny jest, to automatycznie ustawia się kolejka długa na kilka, a czasem nawet kilkanaście kilometrów - przekazał Bojanowski.
Dodał, że sklepy w większości są otwarte, ale są problemy z zaopatrzeniem. Powiedział, że nie możemy jeszcze mówić w okolicach Kijowa o takich sytuacjach jak choćby w Sumach, gdzie przestała działać elektrociepłownia.
- Wojska rosyjskie robią postępy raczej na północ Kijowa, na południu jest cały czas możliwość ewakuacji i wyjazdu z miasta - przekazał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Atak na wieżę telewizyjną. Rakieta przeleciała nad głową Wojciecha Bojanowskiego, reportera TVN24
Rosyjskie naloty w Wasylkowie
W niedzielę sieć stacji benzynowych KLO informowała w mediach społecznościowych, że całkowicie spłonęła baza paliwowa w Wasylkowie ostrzelana przez siły rosyjskie pociskami rakietowymi. Mer miasta Natalia Bałasynowycz przekazała, że w wyniku poniedziałkowych rosyjskich ostrzałów rakietowych w Wasylkowie zginęły dwie osoby, a trzy zostały ranne.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24