Polska rodzina mieszkająca w Edynburgu stała się ofiarą napaści ze strony nastolatków - podaje szkocki portal Edinburgh News. Polacy zostali słownie zaatakowani, zniszczono również ich nowy samochód. Jak twierdzą ofiary, policja zareagowała dopiero na ósmy telefon.
38-letnia Marlena Pakuła i jej dwójka dzieci, w tym 9-letni chłopiec, wybrali się w sobotę na spacer. Wtedy kilku nastolatków słownie ją zaatakowało, a potem rozbiło jajka na nowym samochodzie należącym do 17-letniego syna małżeństwa.
- Nie sprowokowaliśmy tego. Nawet nie znamy ludzi, którzy nas zaatakowali - powiedziała kobieta zaatakowana, gdy robiła zdjęcia nowego auta. - Mówili straszne rzeczy. Jesteśmy spokojną rodziną i mieszkaliśmy w tym domu od dziewięciu lat - dodała.
34-letni Łukasz, mąż kobiety, powiadomił o incydencie policję. Jak stwierdził, powiedziano mu, że nie ma żadnych dostępnych funkcjonariuszy, którzy mogliby pomóc. Rodzina twierdzi, że kontaktowała się ze służbami siedem razy, zanim funkcjonariusze przybyli do ich domu w Wester Hailes na przedmieściach Edynburga.
Ostatecznie policja przyjechała na miejsce dopiero po siedmiu godzinach, po ósmym telefonie rodziny. - Jestem wściekła za to, w jaki sposób zostaliśmy potraktowali przez policję - powiedziała portalowi Marlena.
Szkocka policja twierdzi, że o incydencie została powiadomiona po godzinie 16., ale w związku z innymi incydentami, które wymagały szybkiej reakcji, zjawiła się dopiero po godz. 23.
Autor: jaz\mtom / Źródło: edinburghnews.scotsman.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock