- To był krótki atak, to wszystko szybko się odbyło, po pół godzinie alarm był już odwołany - tak drugi sobotni atak na Lwów opisał Polak, który przebywa w mieście ostrzelanym przez Rosjan. Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
W sobotę siły rosyjskie dwukrotnie ostrzelały Lwów, miasto w zachodniej Ukrainie położone kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Polską. Trafiony został między innymi skład paliw, co spowodowało duży pożar, a nad miastem unosiły się kłęby czarnego, gęstego dymu.
Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę. 32. doba inwazji
Na nagraniu przesłanym na Kontakt 24 widać i słychać dwie potężne eksplozje. To efekt drugiego z sobotnich ataków na miasto. Jak przekazał redakcji pan Stefan - autor nagrania - widoczny w materiale wideo obiekt to zakład przemysłowy.
Lwów. Drugi atak Rosjan
- To było około godziny 19, to był ten drugi atak na Lwów - relacjonował mężczyzna. W jego ocenie znajdował się około kilometra do półtora kilometra w linii prostej od ostrzelanego miejsca. - To był krótki atak, to wszystko szybko się odbyło, po pół godzinie alarm był już odwołany - dodał.
Czytaj więcej: Dwa ataki jednego dnia. Rosjanie znów ostrzelali Lwów
Jak przyznał, sam - po ogłoszeniu alarmu - nie zszedł do schronu - Do tej pory większość alarmów powietrznych była przez ludzi ignorowana, chodzili sobie spokojnie po rynku - relacjonował pan Stefan.
- W tej chwili jest spokojnie, jest ładny, słoneczny dzień, obok w cerkwi odbywa się nabożeństwo - opisał sytuację w niedzielne południe.
Oglądaj telewizję na żywo w TVN24 GO
Źródło: Kontakt 24