We Lwowie doszło do ataków rakietowych. Z centrum miasta widać było gęste kłęby dymu. Według wstępnych ustaleń poszkodowanych zostało pięć osób. Do ataku odniosły się między innymi władze miasta.
Lwów został w sobotę ostrzelany przez siły rosyjskie. Rakiety trafiły między innymi w skład paliw, co spowodowało ogromny pożar. Gęsty dym był widoczny przez wiele godzin w całym mieście. Szef obwodu lwowskiego Maksym Kozycki przekazał, że nastąpiły trzy duże eksplozje i że trwa alarm przeciwlotniczy. Eksplozje w mieście było słychać wiele razy.
Mer miasta Andrij Sadowy informował, że uszkodzone zostały obiekty infrastruktury i trwa gaszenie pożarów. Zapewnił jednak, że domy mieszkalne nie ucierpiały. Podał, że nie ma ofiar śmiertelnych, ale poszkodowanych zostało pięć osób. Wybuch zniszczył szyby w oknach w pobliskich budynkach - szkole i przedszkolu.
Sadowy zwołał wieczorem konferencję w lwowskim centrum prasowym, aby odnieść się do ostrzelania północnej części miasta. Jednak w momencie, gdy konferencja się zaczynała, ogłoszono kolejny alarm bombowy, co zmusiło mera oraz szefa regionalnej administracji Maksyma Kozyckiego do dużej zwięzłości w wypowiedziach. Gdy występowali na konferencji, w tle słychać było syreny alarmowe.
Sadowy przekonywał, że tym atakiem rakietowym prezydent Putin najwyraźniej chciał "powiedzieć 'Hello!' prezydentowi Joe Bidenowi", który przebywał wtedy w Polsce, niedaleko granicy z Ukrainą.
Andrij Jermak, szef kancelarii prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego ocenił z kolei, że atak na Lwów to "próba zastraszenia Ukraińcow i dyplomatów krajów demokratycznych, którzy znajdują się w mieście". Podkreślił, że "Ukrainy nie można zastraszyć takimi zbrodniami". "Partnerom zachodnim chcę zaś po raz kolejny powiedzieć: zamknijcie przestrzeń powietrzną" - zaapelował Jermak.
Reakcje w Polsce. "To bardzo wyraźny sygnał Rosjan, że będą się posuwać dalej"
Do ataku na Lwów odniósł się premier Mateusz Morawiecki. - To bardzo wyraźny sygnał Rosjan, że będą się posuwać dalej i my sobie z tego zdajemy sprawę, dlatego wzmacniamy wschodnią flankę NATO, czyli wschodnią część Polski, amerykańskich żołnierzy jest tutaj coraz więcej, już ponad 10 tysięcy - powiedział.
Morawiecki stwierdził, że dzisiaj najważniejsze jest to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, gdzie na szańcach i barykadach wznoszonych na ulicach "Ukraińcy biją się za naszą wolność". - Oni tam walczą za nas, a my pomagamy im tutaj, ale też pomagamy w Brukseli, w Waszyngtonie i także przez takie wizyty, jak ta pana prezydenta Bidena w Warszawie - wymieniał.
Agencja Reutera podała wieczorem, powołując się na mera Lwowa, że pociski rakietowe na to miasto zostały wystrzelone z Sewastopolu na nielegalnie anektowanym Krymie.
Źródło: PAP, tvn24.pl