Izraelskie służby bezpieczeństwa są uznawane za jedne z najlepszych na świecie. Jednak błędy operacyjne i wywiadowcze doprowadziły do najgorszego od pół wieku załamania izraelskiej obrony - napisał "New York Times". Przez te błędy było możliwe wtargnięcie palestyńskiego Hamasu na terytorium Izraela - dodał amerykański dziennik.
"New York Times" we wtorkowej publikacji powołuje się na opinie czterech anonimowych funkcjonariuszy izraelskich służb bezpieczeństwa.
Według amerykańskiego dziennika błędów operacyjnych było kilka. Można do nich zaliczyć między innymi niezdolność izraelskich służb do monitorowania kluczowych kanałów komunikacji palestyńskiego Hamasu.
Błędem było także nadmierne poleganie na elektronicznym sprzęcie przeznaczonym do ochrony granic, który napastnik mógł łatwo zniszczyć, a także zgromadzenie izraelskich wojskowych w jednej bazie przy granicy ze Strefą Gazy, która została zdobyta przez terrorystów z Hamasu tuż po rozpoczęciu ataku.
Rozmówcy "New York Timesa" wskazywali ponadto, że izraelskie służby brały za "dobrą monetę" przechwycone rozmowy palestyńskich dowódców, którzy mówili, że "nie przygotowują się do ataku". Palestyńczycy mogli wiedzieć, że są podsłuchiwani, celowo wprowadzając izraelski wywiad w błąd.
- Wydajemy miliardy na zbieranie informacji wywiadowczych na temat Hamasu. A potem wszystko posypało się jak kostki domina - ocenił sytuację były członek izraelskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Yoel Guzansky, cytowany przez amerykański dziennik.
Tuż przed atakiem
Palestyńczycy przedostali się ze Strefy Gazy do Izraela w sobotę nad ranem. Krótko przed ich natarciem izraelski wywiad wykrył wzrost aktywności w monitorowanych sieciach Hamasu. Izraelski wywiad wysłał ostrzeżenie do żołnierzy strzegących granicy ze Strefą Gazą. Ostrzeżenie to - jak stwierdzili rozmówcy "New York Timesa" - zostało zignorowane. Mogły być dwa tego powody: żołnierze albo nie otrzymali tego ostrzeżenia, albo go nie odczytali.
"Wkrótce potem Hamas wysłał drony, aby wyłączyć stacje łączności komórkowej i wieże obserwacyjne izraelskiego wojska wzdłuż granicy, uniemożliwiając zdalne monitorowanie obszaru za pomocą kamer wideo. Drony zniszczyły także zdalnie sterowane karabiny maszynowe, które Izrael zainstalował na swoich fortyfikacjach przygranicznych. W ten sposób zostały zniszczone kluczowe środki walki z atakiem naziemnym" - napisał "New York Times".
"Ułatwiło to napastnikom z Hamasu podejście do płotu granicznego, wysadzenie w powietrze jego części i zburzenie go buldożerami w kilku miejscach z zaskakującą łatwością, umożliwiając tysiącom Palestyńczyków przejście przez wyłomy" - dodał amerykański dziennik.
Porażki izraelskich służb
"New York Times" przypomniał, że pierwsza porażka służb izraelskich została odnotowana kilka miesięcy przed atakiem, kiedy ich szefowie przyjęli błędne założenia co do rozmiaru zagrożenia, jakie Hamas stanowił dla Izraela ze Strefy Gazy.
"Kiedy jakiś czas temu funkcjonariusze izraelskiego wywiadu informowali szefów służb bezpieczeństwa o najpilniejszych zagrożeniach dla obronności kraju, skupili się na niebezpieczeństwach stwarzanych przez libańskich bojowników wzdłuż północnej granicy Izraela. O wyzwaniu rzuconym przez Hamas prawie nie wspomniano" - dodał dziennik, powołując się na swoich rozmówców.
Według ustaleń "New York Timesa" izraelski wywiad podsłuchiwał rozmowy Palestyńczyków, z których miało wynikać, że Hamas rzekomo chce uniknąć nowej wojny z Izraelem po niszczycielskim dwutygodniowym konflikcie w maju 2021 roku. Obecnie trwa dochodzenie, czy rozmowy te były prawdziwe, czy też pozorowane.
"Hamas wykorzystał tę słabość"
Źródła "New York Timesa" podały, że izraelski system nadzoru granic opiera się prawie wyłącznie na zdalnie sterowanych kamerach, czujnikach i karabinach maszynowych. Ze względu na nadmierne zaufanie izraelskiego dowództwa wojskowego na tym odcinku granicy zmniejszono liczebność personelu wojskowego.
Hamas wykorzystał tę słabość, atakując wieże telefonii komórkowej za pomocą dronów, a bez sygnałów komórkowych system był bezużyteczny. Żołnierze za linią frontu nie otrzymali żadnego alarmu o tym, że ogrodzenie, oddzielające Izrael od Strefy Gazy, zostało przerwane. "Pozwoliło to ponad 1500 napastnikom ze Strefy Gazy przedrzeć się przez prawie 30 punktów wzdłuż granicy" - podano w publikacji.
Izraelskie dowództwo wojskowe zostało skoncentrowane tylko w jednej z baz granicznych, a większość wyższych rangą oficerów została zabita, ranna lub wzięta do niewoli. Wszystko to uniemożliwiło skoordynowaną reakcję - dodał amerykański dziennik.
Oznaczało to także, że trudno było, zwłaszcza na wczesnym etapie, przekazać naczelnemu dowództwu wojskowemu w Tel Awiwie powagę sytuacji.
Cios w reputację
"Skutki tego były katastrofalne dla bezpieczeństwa Izraela, a także potencjalnie szkodliwe dla jego reputacji w regionie jako wiarygodnego partnera wojskowego" - ocenił "New York Times".
Przed sobotą "Izrael był atutem dla wielu krajów w regionie w kwestiach bezpieczeństwa" – stwierdził Yoel Guzansky. - Obecny obraz jest taki, że już nim nie jest - dodał, cytowany przez amerykański dziennik.
Źródło: New York Times