Syryjski rząd użył broni chemicznej przeciwko własnym obywatelom - uważa były prezydent Iranu Ali Akbar Haszemi Rafsandżani. - Teraz Zachód jest na krawędzi wojny z Syrią - niech Bóg ma w opiece jej mieszkańców - dodał.
- Ludzie byli celem ataków chemicznych własnego rządu, a teraz muszą czekać na atak cudzoziemców - powiedział Rafsandżani irańskiej agencji informacyjnej ILNA.
- Teraz Ameryka i cały Zachód wraz z kilkoma państwami arabskimi są na krawędzi wypowiedzenia wojny - dodał.
- Niech Bóg ma w opiece mieszkańców Syrii. Przez te ostatnie dwa lata musieli widzieć okropne rzeczy - stwierdził.
Ali Akbar Haszemi Rafsandżani był prezydentem Iranu w latach 1989-1997. Został zdyskwalifikowany przez Radę Strażników Rewolucji z udziału w tegorocznych wyborach prezydenckich.
W środę prezydent Iranu Hasan Rowhani oświadczył, że "użycie przez kogokolwiek broni chemicznej jest nie do przyjęcia".
Tradycyjny sojusznik
Iran jest wielkim sojusznikiem Syrii oraz głównym dostawcą ropy dla niej. W zamian Syria nie przesyła ropy z Iraku, mimo istniejącego tam rurociągu. Iranowi zależy, by w Syrii nie powstał prosaudyjski i proamerykański reżim.
Na początku tego miesiąca najwyższy duchowy przywódca kraju, szyicki ajatollah Ali Chamenei oskarżył w kraje spoza Bliskiego Wschodu o podsycanie napięcia w tym regionie i potępił wspieranie sunnickich radykałów w Syrii przez niektóre państwa z jej otoczenia. Chamenei skrytykował również wsparcie, udzielane przez niektóre państwa regionu sunnickim rebeliantom, którzy walczą z popieranym przez Iran reżimem syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. W pomoc taką zaangażowały się między innymi Arabia Saudyjska, Katar i Turcja.
Zdaniem irańskich władz, Zachód nie ma żadnego "międzynarodowego mandatu dla interwencji w Syrii".
Autor: rf//bgr / Źródło: Reuters