Rano w Erewanie otwarto lokale wyborcze. Faworytem na stanowisko prezydenta Armenii jest długoletni sojusznik dotychczasowego prezydenta, Serż Sarkisjan. Rządzący dotąd Robert Koczarian, kończy drugą kadencję.
Głosowanie w wyborach prezydenckich zostało uznane przez opozycję za sprawdzian demokracji w tej posowieckiej republice na Zakaukaziu.
Odejdzie Koczarian, przyjdzie Sarkisjan?
W wyniku wyborów, dotychczasowy prezydent Robert Koczarian prawdopodobnie odda władzę obecnemu premierowi, Serżowi Sarkisjanowi. Konstytucja zabrania Koczarianowi sprawować urząd trzecią kadencję. Ustępujący prezydent Koczarian prawdopodobnie pozostanie aktywny na scenie politycznej. Sam jednak nie ujawnia swojej roli po wtorkowych wyborach, do czasu inauguracji kadencji jego następcy.
Premier liderem, ale nie dla wszystkich
Zdaniem Armena Aszotjana, deputowanego Republikańskiej Partii Armenii (RPA) Sarkisjana, ten kandydat jako jedyny "ma wyjątkową okazję wygrać już w pierwszej turze". - Jeśli tak się stanie, naturalnie zagwarantowany zostanie dotychczasowy kierunek - podkreślił Aszotjan.
Jednak dla analityków, zwycięstwo obecnego premiera nie jest tak oczywiste. - Jest silna konkurencja - ocenił politolog Aleksander Iskanderian. W sumie do wyborów zarejestrowało się dziewięciu kandydatów, ale tylko trzech uważanych jest za znaczących - Serż Sarkisjan, Lewon Ter-Petrosjan i Artur Bagdasarian.
Lider w wyborach w Armenii, Serż Sarkisjan został premierem kraju w kwietniu ubiegłego roku. Zastąpił na tym stanowisku zmarłego na zawał serca, Andranika Markariana. W maju ugrupowanie Sarkisjana, RPA wygrało wybory parlamentarne.
Powtórka z Koczariana
Według obserwatorów, jeżeli prezydentem zostanie 53-letni Sarkisjan, Armenię czeka kontynuacja rządów Koczariana. 10 lat kadencji ustępującego prezydenta charakteryzował wzrost gospodarczy oraz zdecydowana polityka wobec Turcji i Azerbejdżanu.
Źródło: PAP, tvn24.pl