Upamiętnili zabitych w walkach o Górski Karabach. Premier na czele marszu, poleciały jajka

Źródło:
PAP

Tysiące Ormian przemaszerowało w sobotę ulicami Erywania, aby upamiętnić ofiary konfliktu z Azerbejdżanem o Górski Karabach. Na jego czele stanął premier Nikol Paszynian. Na trasie przemarszu nie zabrakło także przeciwników szefa rządu, którzy domagali się jego dymisji.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

W sobotę rozpoczęła się w Armenii ogłoszona przez władze trzydniowa żałoba narodowa. W marszu żałobnym ulicami stolicy przeszły tysiące ludzi, w tym Paszynian i inni przedstawiciele władz - poinformowała agencja Reutera.

Marsz prowadził do cmentarza wojskowego Erablur, na którym spoczywają między innymi żołnierze ormiańscy, którzy zginęli w Górskim Karabachu w latach 90. XX wieku.

Wezwania do dymisji

Radio Azatutyun, czyli ormiańska redakcja Radia Wolna Europa/Radia Swoboda, podało, że w pobliżu wejścia na cmentarz zgromadzili się przeciwnicy Paszyniana, domagający się jego dymisji. Od podpisania 9 listopada niekorzystnego dla Armenii rozejmu, kończącego sześciotygodniowy konflikt z Azerbejdżanem, opozycja organizuje protesty i domaga się ustąpienia szefa rządu.

Azatutyun poinformowało, że demonstranci próbowali uniemożliwić Paszynianowi wejście na teren kompleksu memorialnego, jednak zostali odsunięci przez policję. Manifestanci próbowali rzucać w szefa rządu jajkami i wznosili okrzyki "Nikol jest zdrajcą" - wskazała agencja Reutera.

Opozycja zorganizowała również w sobotę kolejny wiec, podczas którego żądano dymisji premiera. Według agencji Reutera wzięło w nim udział około 20 tys. osób, które również uczciły pamięć ofiar niedawnego konfliktu. Po zakończeniu trzydniowej żałoby, 22 grudnia ma się odbyć kolejny duży wiec opozycji.

Siedemnaście partii opozycyjnych zapowiedziało kontynuowanie protestów aż do skutku, czyli do ustąpienia premiera, krytykowanego za "kapitulację" i zdradę interesów Armenii. Sam Paszynian wielokrotnie zapowiadał, że nie zamierza podać się do dymisji, a o losie kraju nie może decydować bunt, tylko wybrana przez naród władza.

Spór o Górski Karabach

We wrześniu Azerbejdżan podjął próbę odzyskania kontroli nad Górskim Karabachem - separatystycznym regionem, formalnie będącym częścią tego kraju, a od połowy lat 90. XX wieku kontrolowanym przez Ormian. Po sześciu tygodniach walk, w trakcie których Baku uzyskało znaczną przewagę i zdobycze terytorialne, w nocy z 9 na 10 listopada podpisano trójstronne (Armenia, Azerbejdżan oraz występująca w roli gwaranta Rosja) porozumienie o zawieszeniu broni.

Na jego mocy do regionu wprowadzono rosyjskie siły pokojowe, które mają tam pozostać przez co najmniej pięć lat. Armenia zobowiązała się do przekazania Azerbejdżanowi zajętych przez ten kraj podczas trwania konfliktu terenów w Górskim Karabachu oraz trzech przylegających do niego rejonów.

W minionym tygodniu Armenia i Azerbejdżan rozpoczęły wymianę jeńców, która docelowo ma objąć wszystkich schwytanych żołnierzy obu stron.

Według oficjalnych danych w czasie jesiennych walk zginęło 2783 żołnierzy azerskich. 11 grudnia Erywań informował o śmierci 2996 swoich żołnierzy.

PAP/AFP

Autorka/Autor:mb//now

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: