Azerbejdżan przejął kontrolę nad rejonem laczyńskim, ostatnimi terenami, które przez ponad ćwierć wieku były kontrolowane przez Ormian, a na mocy rozejmu w Górskim Karabachu mają powrócić pod jurysdykcję Baku - podają media. W Erywaniu odbył się kolejny protest przeciwko premierowi Nikolowi Paszynianowi.
Jednostki azerskie wkroczyły do rejonu laczyńskiego - poinformował armeński portal News.am. Jest to ostatni z trzech regionów, który na mocy porozumienia pokojowego po zaostrzeniu konfliktu w Górskim Karabachu ma przejść pod kontrolę Azerbejdżanu. Formalnie znajdują się one na terytorium tego kraju, lecz dotąd były kontrolowane i zamieszkane przez Ormian.
Jak poinformowała agencja AP, prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew oświadczył, iż jest to "historyczne zwycięstwo", świadczące o "niezłomności ducha Azerów". Separatystyczny Górski Karabach to ormiańskie terytorium znajdujące się de iure na terytorium Azerbejdżanu. Region ten oraz kilka przylegających do niego terenów (również na terytorium Azerbejdżanu) od wojny w latach 90. ubiegłego wieku kontrolowali Ormianie.
Trójstronne porozumienie pokojowe
We wrześniu Azerbejdżan podjął próbę odzyskania kontroli nad regionem. Po sześciu tygodniach walk, w trakcie których Baku uzyskało znaczną przewagę i zdobycze terytorialne, w nocy z 9 na 10 listopada podpisano trójstronne (Armenia, Azerbejdżan oraz Rosja jako gwarant) porozumienie pokojowe.
Na jego mocy doszło do zawieszenia ognia, a do regionu wprowadzono rosyjskie siły pokojowe, które mają tam pozostać przez co najmniej pięć lat. Armenia zobowiązała się do przekazania Azerbejdżanowi zajętych terenów w Górskim Karabachu oraz trzech rejonów przylegających do niego. Łączącą Armenię ze stolicą separatystycznego regionu Stepanakertem drogę, określaną jako korytarz laczyński, mają ochraniać rosyjskie wojska.
Porozumienie, które wywołało euforię w Azerbejdżanie, stało się przyczyną konfliktu politycznego i protestów w Armenii. Opozycja i wielu jej zwolenników wyszli na ulicę, domagając się dymisji premiera Nikola Paszyniana jako "zdrajcy". Rozejm uznali oni za kapitulację. We wtorek w Armenii odbył się kolejny protest, w czasie którego demonstranci usiłowali zablokować ulice w centrum Erywania. Poinformowano o zatrzymaniu 35 osób.
Źródło: PAP