Grupa Anonymous poinformowała w czwartkowy wieczór, że w wyniku prywatnego śledztwa zidentyfikowała dwóch z czterech gwałcicieli 17-letniej Rehtaeh Parsons. Kanadyjska nastolatka dwa lata temu stała się ofiarą przestępstwa i po długiej depresji w ub. tygodniu powiesiła się w swojej łazience. Kilka dni później zmarła w szpitalu. Rok temu Anonymous interweniowali w sprawie gwałtu innej nastolatki. Ostatnio napastników, których dane upubliczniono, skazano na wieloletnie wyroki więzienia.
W 2011 r. wówczas 15-letnia Rehtaeh została zgwałcona przez czterech sprawców. Zgłosiła to wraz z rodzicami na policję. Funkcjonariusze przez kilka miesięcy nie potrafili jednak znaleźć napastników i śledztwo stanęło w miejscu.
W tym czasie w szkole, do której chodziła nastolatka, pojawiły się zdjęcia pokazujące dokonany na niej gwałt. Rozpoczęły się prześladowania dziewczyny przez rówieśników. Po dwóch latach ciężkiej depresji w czwartek w ub. tygodniu 17-latka powiesiła się w swojej łazience. Znaleźli ją tam jej rodzice. Lekarzom udało się utrzymać ją przy życiu kilka dni, ale w niedzielny wieczór rodzice zdecydowali o odłączeniu jej od aparatury, bo nie rokowała żadnych nadziei na wyzdrowienie.
Znaleźli gwałcicieli w dwie godziny?
O pomoc w znalezieniu oprawców córki wystąpiła po jej śmierci matka, publikując jej zdjęcie oraz stronę poświęconą jej pamięci na Facebooku. Anonymous odpowiedzieli śledztwem.
W czwartkowy wieczór wydali oświadczenie w postaci nagrania wideo, w którym stwierdzili, że "potwierdzili już tożsamość dwóch napastników i są w trakcie potwierdzania danych trzeciego". "Nie potrwa długo znalezienie ostatniego" - dodali.
Równocześnie zwrócili się z "propozycją" do organów ścigania: "Nasze żądania są proste: Chcemy by policja Nowej Szkocji (prowincja Kanady - red.) podjęła natychmiastowe działania przeciwko osobom, których dane wyślemy. Radzimy, byście działali szybko. Skoro udało nam się ich znaleźć w dwie godziny, nie zajmie też zbyt wiele czasu komuś innemu znalezienie ich na własną rękę" - wyjaśnili.
Policja i przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości prowincji stwierdzili, że "są przeciwni wzywaniu do zemsty i nie pochwalają zachowań, które mogą dotknąć niewinne osoby". Głos w sprawie zabrał nawet minister sprawiedliwości Kanady - Ross Landry, który odwiedził matkę nastolatki i powiedział, że "ona również nie chce, by komuś niewinnemu stała się krzywda".
Policja w Nowej Szkocji stwierdziła też, że "śledztwo ws. gwałtu na Rehtaeh Parsons wciąż trwa" i funkcjonariusze czekają na jakiekolwiek informacje od osób, które mogą coś o tej sprawie wiedzieć.
Pomścili nastolatkę z USA
Anonymous w ub. roku wzięli już w swoje ręce sprawę gwałtu pewnej nastolatki ze stanu Ohio w USA. Wtedy chodziło o dwóch napastników, którzy zgwałcili dziewczynę, ale - zdaniem Anonymous - byli chronieni przez policję, bo ta zacierała ślady w śledztwie ze względu na ich wysoki status w lokalnej społeczności (byli popularnymi sportowcami z perspektywami - red.).
Anonymous opublikowali wtedy całą masę danych o napastnikach, których podejrzewali o popełnienie zbrodni. Wiele z nich okazało się fałszywych, ale po niespełna roku śledztwa właśnie ci dwaj nastolatkowie okazali się winni i sąd skazał ich na wieloletnie wyroki więzienia.
Autor: adso//gak / Źródło: telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: RIP Rehtaeh Parsons/Facebook