Kanclerz Niemiec Angela Merkel mimo dużych różnic zdań między uczestnikami negocjacji o nowym niemieckim rządzie koalicyjnym nie traci nadziei na porozumienie. - Uważam, że może się udać - powiedziała w czwartek w Berlinie przed decydującą turą negocjacji.
W najbliższych godzinach potrzebne będą jej zdaniem "dobra wola i ciężka praca".
- My ponosimy odpowiedzialność. Zapewniam, że przyczynię się do porozumienia - zapewniła szefowa rządu. Jak podkreśliła, w przypadku wspólnego sukcesu powstanie "coś bardzo ważnego dla naszego kraju w czasach, na które rzuca cień niebezpieczeństwo polaryzacji".
Rozmowy "być może do późnej nocy"
Merkel powiedziała, że rozumie determinację uczestników rozmów, którzy walczą o to, by jak najwięcej treści ważnych dla ich tożsamości znalazło się w programie rządu.
Pomimo trwających od ponad miesiąca rozmów sondażowych partiom CDU, CSU, FDP i Zielonym nie udało się dojść do zbliżenia stanowisk w kluczowych kwestiach, takich jak migracja, ochrona środowiska czy transport.
Merkel przyznała, że stanowiska czterech partii są od siebie "bardzo, bardzo dalekie".
- W dzisiejszym dniu każdy z nas musi postawić się w sytuacji pozostałych i zapytać, co dla nich jest ważne. Jeżeli to się uda, to na końcu dzisiejszych negocjacji może dojść do pozytywnego rozwiązania - przekonywała.
Jej zdaniem rozmowy będą prowadzone "do skutku" - "być może do późnej nocy".
Słaby wynik chadecji
Kanclerz podjęła miesiąc temu rozmowy sondażowe z FDP i Zielonymi o utworzeniu wspólnego rządu. Dotychczasowe negocjacje ujawniły poważne różnice zdań w podejściu do kluczowych tematów: migracji, klimatu, rolnictwa czy transportu.
Merkel zapowiedziała, że jej celem jest zakończenie wstępnej fazy rozmów do czwartku. Następnie gremia kierownicze uczestniczących w rozmowach partii zdecydują, czy istnieje szansa na podjęcie rzeczywistych negocjacji o koalicji.
W wyborach parlamentarnych 24 września zwyciężył w Niemczech blok partii chadeckich CDU/CSU. Ze względu na zaskakująco słaby wynik (32,9 procent) chrześcijańskim demokratom potrzebni są do utworzenia rządu dwaj partnerzy.
Wielka koalicja w Dolnej Saksonii
Jednocześnie w czwartek premier Dolnej Saksonii Stephan Weil poinformował, że nowy rząd krajowy utworzy "wielka koalicja" Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) i Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU).
- Osiągnęliśmy przełom, prowadzimy teraz tylko jeszcze końcowe prace korekcyjne (nad umową koalicyjną) - powiedział. Nie ujawnił jednak na razie szczegółów umowy ani przyszłej obsady stanowisk ministerialnych.
Przedterminowe wybory do 137-osobowego parlamentu Dolnej Saksonii odbyły się 15 października. Wymusiła je utrata bezwzględnej większości przez dotychczasową koalicję SPD i Zielonych, gdy jedna z posłanek tego ostatniego ugrupowania przeszła do opozycyjnej CDU.
Wybory zwiększyły stan posiadania SPD z 49 do 55 mandatów, natomiast CDU zdobyła ich 50, czyli o cztery mniej niż w poprzednich wyborach w 2013 roku. Zieloni uzyskali tylko 12 mandatów, o 8 mniej niż cztery lata temu i dlatego ich większościowa koalicja z SPD stała się niemożliwa.
SPD poprawia wizerunek
Zajęcie przez SPD w wyborach w Dolnej Saksonii pierwszego miejsca z 36,9 procent głosów znacznie poprawiło polityczny wizerunek partii, która we wcześniejszych o niecały miesiąc wyborach do Bundestagu odnotowała swój najgorszy powojenny wynik 21,6 procent głosów.
Przewodniczący SPD Martin Schulz uznał to za rezultat uczestnictwa w rządzie Niemiec w ramach "wielkiej koalicji" pod wodzą chadeckiej kanclerz Angeli Merkel i zadeklarował przejście socjaldemokratów na płaszczyźnie federalnej do trwałej opozycji.
CDU zdobyła w wyborach w Dolnej Saksonii 33,6 procent głosów, czego efektem było przewlekanie się rokowań koalicyjnych, gdyż dysponująca 11 mandatami liberalna Partia Wolnych Demokratów (FDP) wykluczyła sojusz z SPD i Zielonymi, a ci ostatni byli przeciwni kopiowaniu negocjowanej obecnie na szczeblu federalnym "koalicji Jamajka" z CDU i FDP.
Antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD) ma w dolnosaksońskim landtagu 9 posłów, ale wszystkie pozostałe partie jeszcze przed wyborami deklarowały, że nie wejdą z nią w żadną współpracę.
Sondażowe rozmowy dolnosaksońskich socjaldemokratów i chadeków w sprawie utworzenia "wielkiej koalicji" podjęto na początku ubiegłego tygodnia. Po raz pierwszy w historii landtagu Dolnej Saksonii zdarzyło się, że nie wybrał on premiera krajowego na swym pierwszym posiedzeniu w nowej kadencji.
Autor: mm//kg / Źródło: PAP