Nowy ambasador Rosji ma propozycje dla Amerykanów


Rosja i USA mogłyby pomyśleć o roboczych kontaktach dwustronnych swoich Rad Bezpieczeństwa, ministrów obrony i szefów służb wywiadowczych w celu znormalizowania stosunków - powiedział dziennikowi "Kommiersant" nowy ambasador Rosji w USA Anatolij Antonow.

"Już dziś można byłoby pomyśleć o nawiązaniu roboczej współpracy między Radą Bezpieczeństwa Rosji i Radą Bezpieczeństwa Narodowego USA, m.in w celu rozważenia tematyki walki z terroryzmem, zagrożeń w cyberprzestrzeni i dla stabilności strategicznej" - powiedział Antonow w wywiadzie opublikowanym w czwartek. Udzielił go przed wyjazdem na placówkę w Waszyngtonie; pytany był m.in. o konkretne pomysły, które pomogłyby w uregulowaniu stosunków z USA.

Antonow ocenił, że regularne kontakty szefów dyplomacji Rosji i USA, Siergieja Ławrowa i Rexa Tillersona, można by uzupełnić kontaktami roboczymi ministrów obrony, Siergieja Szojgu i Jamesa Mattisa. "Nastała pora na wznowienie praktyki wspólnych narad ministrów spraw zagranicznych i obrony Rosji i USA w formacie 'dwa plus dwa'" - powiedział. Jego zdaniem w kontekście walki z terroryzmem międzynarodowym potrzebne są szczególnie spotkania szefów rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) i Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) z kierownictwem amerykańskich agencji wywiadowczych, CIA i FBI. "Im bardziej współpracujemy, tym bliższe stają się nasze kraje, umacnia się bezpieczeństwo międzynarodowe. Jestem przekonany, że wszystko to leży w interesie narodów rosyjskiego i amerykańskiego. Nie wolno nam tracić czasu" - powiedział Antonow.

W wywiadzie mówił jednocześnie, iż zbudowanie efektywnej współpracy obu krajów jest możliwe tylko wtedy, gdy "przestaną być stosowane instrumenty nacisku" i ocenił, że "piłka jest po stronie Waszyngtonu". "Rosja nigdy nie prosiła o zniesienie sankcji i nie zamierza tego robić" - zapewnił. Ocenił, że sankcje są naruszeniem prawa międzynarodowego.

O dialog niełatwo

Liczymy na to, że w Waszyngtonie zwycięży mimo wszystko zdrowy rozsądek i zrozumienie, że próby nacisku na nasz kraj są pozbawione perspektyw Anatolij Antonow

Antonow przyznał, że "dialog z obecną administracją USA idzie niełatwo". Uzasadnił to "trudnym spadkiem" po administracji poprzedniego prezydenta Baracka Obamy oraz "próbami określonych sił w establishmencie waszyngtońskim, by rozgrywać kartę rosyjską w wewnętrznej walce politycznej".

"Liczymy na to, że w Waszyngtonie zwycięży mimo wszystko zdrowy rozsądek i zrozumienie, że próby nacisku na nasz kraj są pozbawione perspektyw" - oznajmił nowy ambasador. Zarzucił także Stanom Zjednoczonym, że po zakończeniu zimnej wojny "stale demonstrowały brak gotowości do postrzegania Rosji jako równego partnera i do liczenia się z jej zdaniem". "W związku z kryzysem na Ukrainie Biały Dom poszedł jeszcze dalej, otwarcie zadeklarował linię 'systemowego powstrzymywania' Rosji. Prócz 'zamrożenia' większości kanałów dialogu, w tym działania wszystkich grup roboczych dwustronnej komisji prezydenckiej, uruchomiono sankcje gospodarcze" - powiedział Antonow. Zauważył, że Rosja pozytywnie oceniła demonstrowane podczas kampanii wyborczej "nastawienie nowego prezydenta USA Donalda Trumpa, by uzdrowić relacje rosyjsko-amerykańskie". Natomiast w ostatnim czasie - zdaniem Antonowa - w USA "sztucznie rozpętuje się rusofobiczną histerię". "Będę starał się przekazać Amerykanom, że nie jesteśmy wrogami" - zadeklarował dyplomata w wywiadzie, pierwszym od czasu swej nominacji na ambasadora w Waszyngtonie.

Z dyplomacji do obrony i z powrotem

Urodzony w roku 1955 Anatolij Antonow to były wiceminister spraw zagranicznych; w latach 2011-2016, a więc m.in. w okresie aneksji Krymu przez Rosję i wybuchu konfliktu na wschodzie Ukrainy, był wiceministrem obrony Rosji. W 2015 roku został objęty sankcjami przez Unię Europejską, a także Kanadę. Jako jeden z kilku zastępców ministra obrony Siergieja Szojgu był odpowiedzialny za międzynarodową współpracę wojskową. W wywiadzie dla "Kommiersanta" Antonow, odnosząc się do tych sankcji, wyraził przekonanie, że funkcja ambasadora w USA nie będzie od niego wymagała podróżowania do Brukseli czy Ottawy. Wyraził przekonanie, że nałożenie na niego sankcji było "nieadekwatną" reakcją na jego wypowiedzi publiczne, w których mówił o stanowisku Rosji m.in. w kwestii "tragedii malezyjskiego samolotu pasażerskiego", czyli zestrzelenia nad opanowanymi przez prorosyjskich separatystów terenami wschodniej Ukrainy samolotu Boeing 777 linii Malaysia Airlines w lipcu 2014 roku. Zginęło wówczas 298 osób.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru