Ameryka wątpi w Iran


Stany Zjednoczone nie wierzą, aby Iran potrafił wzbogacić uran do tak wysokiego stopnia, jak zadeklarowali jego przywódcy - oświadczył w czwartek Robert Gibbs, rzecznik Białego Domu. Do produkcji bomby atomowej uran musi być wzbogacony do 90 proc., z kolei prezydent Mahmud Ahmadineżad zapewnił, że jego kraj może z powodzeniem wzbogacić go do 80 procent.

Robert Gibbs uważa, że irańscy przywódcy chwaląc się sprawnością miejscowych laboratoriów, swoje wypowiedzi opierali na polityce, a nie na fizyce.

Prezydent się chwali

Podczas czwartkowego wiecu upamiętniającego rewolucję islamską z 1979 roku, temat irańskiego programu atomowego podjął prezydent Mahmud Ahmadineżad. Przywódca Iranu stwierdził, że jego kraj wyprodukował już pierwszą partię uranu wzbogaconego o 20 proc., oraz zapewnił, że jest zdolny do wzbogacania tego promieniotwórczego pierwiastka nawet do 80 procent. Do tej pory Iranowi udało się wzbogacanie uranu w znacznie niższym stopniu - jedynie do 3,5 proc.

Na bombę nie starczy?

Do wyprodukowania bomby atomowej, o czego próby USA podejrzewają władze w Teheranie, uran musiałby być wzbogacony do 90 proc., a więc bardziej, niż zadeklarował Ahmadineżad. Iran zapewnia jednak, że uranu nie chce używać w celach militarnych.

Bardziej pewny siebie od prezydenta byl szef irańskiej agencji atomowej Ali Akbar Salehi, który również w czwartek zapewnił, że dla jego kraju "nie ma limitu wzbogacania". Salehi stwierdził nawet, że Iran mógłby wzbogacić uran do 100 proc., ale nie ma zamiaru tego czynić, jeśli nie będzie miał takiej potrzeby.

Władze Iranu o swoich sukcesach we wzbogacaniu uranu poinformowały zaledwie dzień po tym, jak amerykański resort skarbu nałożył kolejne sankcje na związane z irańską Gwardią Rewolucyjną przedsiębiorstwa.

Źródło: PAP, tvn24.pl