Suleiman, Tantawi, Annan – ten wojskowy triumwirat ma w miarę bezpiecznie przeprowadzić Egipt do ery „po Mubaraku” - wynika z ocen znanego ośrodka analitycznego STRATFOR. Z punktu widzenia interesów amerykańsko-izraelskich byłby to scenariusz optymalny. Po pierwsze, armia zachowałaby dominującą pozycję w Egipcie. Po drugie, oznaczałoby to zachowanie dotychczasowej linii polityki zagranicznej.
Już od kilku dni wiadomo, że USA przestały popierać reżim swojego sojusznika Mubaraka. Izrael, chcąc nie chcąc, także musi szukać innego rozwiązania, aby utrzymać z Kairem dobre stosunki. Wydarzenia ostatnich dni wskazują, że najwyżsi egipscy dowódcy w porozumieniu z USA przejęli faktycznie polityczną inicjatywę w kraju.
Pierwsze rozmowy na temat przejęcia inicjatywy przez armię kosztem Mubaraka mogły mieć miejsce jeszcze podczas pobytu w USA szefa sztabu armii egipskiej gen. Samiego Annana. Kiedy nad Nilem wybuchły zamieszki, na czele delegacji wojskowych przebywał u sojusznika z tygodniową wizytą. Przerwał ją 28 stycznia, wracając do Egiptu.
Tymczasem Mubarak w telewizyjnym wystąpieniu zapowiedział zmianę rządu i reformy. Potem rozmawiał telefonicznie z Obamą.
Mundurowy triumwirat
29 stycznia Mubarak obsadził wakujące od wielu lat stanowisko wiceprezydenta. Został nim gen. Omar Suleiman, który kierował egispkim wywiadem przez blisko 20 lat. Swego czasu nazywano go najpotężniejszym szefem służb specjalnych na Bliskim Wschodzie. Ale co najważniejsze, ma świetne kontakty z CIA. Jak pisze STRATFOR, Amerykanie cenią Suleimana choćby za skuteczną współpracę w walce z al Kaidą (egipskie służby wydały USA w ostatnich latach co najmniej 70 podejrzanych o terroryzm).
Kolejne korzystne dla USA decyzje personalne nastąpiły w związku z powołaniem nowego rządu. Nowy wicepremier, utrzymując jednocześnie sprawowane dotychczas stanowisko ministra obrony i dowódcy Gwardii Republikańskiej, marszałek polny Mohamed Hussein Tantawi oraz szef sztabu armii gen. Sami Annan mają bardzo dobre relacje z USA i Izraelem.
Przełom nastąpił 30 stycznia?
Ostateczne oddanie inicjatywy w ręce wojskowych przez Mubaraka nastąpiło najprawdopodobniej 30 stycznia. Doszło wtedy do spotkania prezydenta z Suleimanem, Tantawim i Annanem, po czym armia wyszła na ulice, a wycofano z nich w dużej mierze policję i siły bezpieczeństwa.
Wcześniej tego samego dnia rzecznik Pentagonu powiedział dziennikarzom, że sekretarz obrony Robert Gates rozmawiał telefonicznie z Tantawim, i zaraz potem zadzwonił do ministra obrony Izraela Ehuda Baraka. Z kolei rzecznik przewodniczącego Kolegium Szefów Sztabów adm. Mike'a Mullena powiedział, że doszło do rozmowy najwyższego rangą wojskowego amerykańskiego z Annanem.
Generał czy generał?
Niewykluczone, że następcą – co najmniej przejściowym – Mubarak zostanie ktoś z trójki Suleiman, Tantawi, Annan. Dla Amerykanów najlepszym rozwiązaniem byłby ten pierwszy i ten scenariusz wydawał się początkowo najbardziej prawdopodobny (nominacja na funkcję wiceprezydenta).
Jednak wraz ze wzrostem napięcia zwiększają się szanse Annana, który w przeciwieństwie do Suleimana, byłby do zaakceptowania nawet przez islamistów – co przyznał 1 lutego jeden z liderów Bractwa Muzułmańskiego Kamel El-Helbawy.
Źródło: STRATFOR, tvn24.pl