Prawie pół tysiąca dodatkowych amerykańskich agentów organów ścigania i służb granicznych pojedzie na granicę z Meksykiem - tak zadecydowała administracja Stanów Zjednoczonych. Do decyzji takiej skłoniły ją brutalne porachunki karteli narkotykowych w Meksyku. Walki coraz częściej dotykają przygraniczne stany USA.
360 nowych agentów będzie wspierało Straż Graniczną oraz jednostki służb imigracyjnych i celnych - poinformowała minister bezpieczeństwa krajowego Janet Napolitano.
Poza tym setka dodatkowych agentów wzmocni lokalne oddziały federalnego biura ds. walki z przemytem alkoholu, tytoniu i broni palnej (ATF).
Gwardia Narodowa na granicy?
To, że prawie pół tysiąca agentów pojedzie na granicę wiadomo na pewno. Natomiast amerykański rząd w dalszym ciągu rozważa rozmieszczenie w przygranicznych stanach południa wojsk stanowej Gwardii Narodowej.
Granica z Meksykiem liczy sobie ponad trzy tysiące kilometrów. Każdego dnia przechodzą tamtędy setki lub tysiące nielegalnych imigrantów. Ostatnie czasy to również rozkwit przemytu narkotyków, które szmuglowane są z Meksyku do USA. Z kolei w odwrotną stronę wędrują pieniądze i broń palna. Szacuje się, że 97 procent broni używanej przez meksykańskie kartele narkotykowe pochodzi ze Stanów Zjednoczonych.
Wojna narkotykowa przeniosła się w ostatnich latach na teren USA - głównie do Arizony, Kalifornii, Nowego Meksyku i Teksasu. Tutaj płatni zabójcy wysłani przez kartele mordują swoich wrogów.
Źródło: PAP