Pentagon przypuszcza, że Izrael może jeszcze w tym roku zaatakować Iran. Według Amerykanów, niosłoby to za sobą groźne konsekwencje nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale i dla całego świata - podała telewizja ABC News.
Izrael miałby zaatakować z powietrza irańskie instalacje nuklearne. To, czego najbardziej obawia się amerykański departament obrony, to odwet Iranu nie tylko przeciw Izraelowi, ale możliwa fala ataków na cele amerykańskie w Iraku, rejonie Zatoki Perskiej i w innych regionach świata. Natomiast szkody dla irańskiego programu nuklearnego byłyby tylko tymczasowe - ocenia Pentagon.
Graniczne "czerwone linie"
Atak miałby nastąpić w wyniku przekroczenia dwóch "czerwonych linii" - poinformował telewizję ABC anonimowy przedstawicieli Pentagonu.
Pierwszą byłoby wyprodukowanie przez Iran takiej ilości wzbogaconego uranu, która wystarczałaby do budowy broni nuklearnej. Według ocen wywiadu, nastąpi to prawdopodobnie w 2009 r. Ministerstwo Obrony obawia się jednak, że mogłoby to nastąpić wcześniej - nawet do końca tego roku.
Druga krytyczna granica to otrzymanie przez Iran od Rosji systemu obronnych rakiet SA-20. Izrael chciałby je unieszkodliwić, zanim zostaną zainstalowane. W przeciwnym razie mogłyby one utrudnić ewentualny atak izraelski.
Wyprzedzić wybory
Obawy Pentagonu dotyczą również możliwego ataku przed objęciem władzy przez nowego prezydenta, który "może w mniejszym stopniu popierać Izrael". Chodzi tu o demokratycznego kandydata na prezydenta Baracka Obamę. Lobby proizraelskie podejrzewa go o mniejsze zaangażowanie w sprawę bezpieczeństwa Izraela, niż wykazuje to obecny prezydent George W. Bush. Obama zapewnił jednak niedawno, że sojusz z Izraelem pozostaje dla niego jednym z kanonów polityki zagranicznej.
Izrael ćwiczy atak
Prawdopodobnie w czerwcu izraelskie lotnictwo wojskowe przeprowadziło ćwiczenia na dużą skalę, symulujące atak na irańskie instalacje nuklearne.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu