W Damaszku ostrzelano w piątek ambasadę Rosji. Nikt nie ucierpiał, lecz są szkody materialne, w tym uszkodzone cztery samochody - poinformowały rosyjskie media. Rosyjskie MSZ zapowiedziało ściganie sprawców i monitorowanie reakcji świata na incydent.
"Moskwa będzie pilnie śledzić reakcje międzynarodowe na to zdarzenie. Reakcja będzie swego rodzaju papierkiem lakmusowym, który zaświadczy o tym, kto z naszych partnerów rzeczywiście odrzuca terroryzm, a kto wszelkimi sposobami ich (terrorystów - red.) osłania, potakuje im i naprowadza na 'wygodne' cele" - oświadczyło rosyjskie MSZ. Na stronie internetowej resortu poinformowano, że ambasadę Rosji w stolicy Syrii ostrzelano pociskami moździerzowymi z dzielnicy Dżobar kontrolowanej przez rebeliantów. Jeden z dwóch pocisków eksplodował nieopodal głównego wejścia do biur ambasady, a drugi - na terenie wokół budynku.
"Kolejny atak terrorystyczny"
Moskwa ostro potępiła, jak to nazwała, "kolejny atak terrorystyczny" przeciwko jej przedstawicielstwu dyplomatycznemu. Zapowiedziała, że uczyni wszystko, co możliwe, by prawo dosięgło organizatorów ataku i tych, którzy go przeprowadzili.
"Usilnie domagamy się wypełnienia antyterrorystycznych rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i zaprzestania zasilania terrorystów bronią i środkami finansowymi" - podkreśliło rosyjskie MSZ. Szef dyplomacja Siergiej Ławrow, który w piątek spotkał się ze swoimi odpowiednikami Syrii i Iranu, powiedział, że kraje te są gotowe do wszelkich działań w celu przeciwstawiania się terroryzmowi w Syrii. Ławrow po raz kolejny oskarżył USA o brak działań w celu oddzielenia w Syrii umiarkowanych bojowników od ugrupowań terrorystycznych.
Autor: kg/adso / Źródło: PAP