Nawalny w Strasburgu. Oskarżał Rosję


Jeden z liderów rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny uczestniczył w środę w posiedzeniu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który rozpatruje jego skargę przeciwko Rosji. Apelował do sędziów, by uznali, że za jego zatrzymaniami w Rosji stały motywy polityczne.

Skarga Nawalnego dotyczy lat 2012-14, gdy był wielokrotnie zatrzymywany w czasie różnych zgromadzeń publicznych i pociągany do odpowiedzialności administracyjnej. Opozycjonista wymienił siedem przypadków takich zatrzymań. Środowe posiedzenie było elementem postępowania prowadzonego przez Wielką Izbę ETPCz.

Kolejna skarga

Zwracając się do sędziów, Nawalny przypomniał, że w przeszłości ETPCz zajmował się już innymi jego skargami i uznawał, iż był prześladowany z powodów politycznych. - We wszystkich przypadkach zwyciężyliśmy - podkreślił. Argumentował, że wobec tego prawdopodobieństwo, że w latach 2012-14 zatrzymywano go z innych powodów, jest nadzwyczaj niskie - "równie niskie jak to, że spotkamy w gmachu trybunału dinozaura albo że w marcu (prezydent Rosji Władimir - red.) Putin przegra wybory".

Nawalny zwrócił się do Wielkiej Izby o uznanie, że Rosja naruszyła cztery artykuły Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, w tym trzy artykuły mówiące o prawie do nietykalności osobistej, sprawiedliwego procesu i wolności zgromadzeń oraz artykuł 18. głoszący, że ograniczenia praw i wolności, na które zezwala konwencja, nie będą stosowane w innych celach niż te, dla których je wprowadzono.

W lutym 2017 roku ETPCz nakazał wypłacenie Nawalnemu odszkodowania w wysokości 63 tys. euro za naruszenia, jakich dopuściły się wobec niego władze Rosji podczas zatrzymań z lat 2012-14. Trybunał uznał, że Rosja naruszyła prawo do wolności zgromadzeń zapisane w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W Rosji wszystkie sądy, do których zwracał się Nawalny w sprawie zatrzymań, odrzuciły jego skargi.

Po tej decyzji ETPCz Rosja się od niej odwołała, a trybunał zadecydował, że teraz sprawę rozpatrzy Wielka Izba.

Autor: adso / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: