Sewastopolska straż pożarna przez ponad godzinę walczyła za pożarem na pokładzie jednego z największych okrętów Floty Czarnomorskiej. Ogień pojawił się na remontowanym krążowniku świtem czasu lokalnego.
W wyniku pożaru nikt nie ucierpiał. Robotnicy mieli zostać szybko ewakuowali. Skala zniszczeń nie jest znana. Ogień miał rozprzestrzenić się na sto metrów kwadratowych powierzchni okrętu.
Ostatni Mohikanin
Kercz jest drugim największym okrętem Floty Czarnomorskiej. Przez wiele lat pełnił funkcję jednostki flagowej, ale teraz przejął ją krążownik Moskwa. Nie oznacza to jednak, że Kercz jest jednostką silną czy nowoczesną. Wręcz przeciwnie, jest świadectwem tego jak ciężka jest sytuacja sprzętowa Floty Czarnomorskiej.
Kercz jest ostatnim z siedmiu krążowników typu Kara, pobudowanych na początku lat 70. Rosjanie nazywają je "dużymi okrętami do zwalczania okrętów podwodnych", ale w NATO i ogólnie na Zachodzie przyjęło się je w skrócie nazywać krążownikiem, co jest uprawnione przez rozmiar tych jednostek. Jak wskazuje rosyjska nazwa, Kercz ma silne uzbrojenie do zwalczania okrętów podwodnych wzbogacone o zestaw rakiet przeciwlotniczych średniego zasięgu.
Obecnie okręt jest przestarzały i ma małą wartość bojową. Jest też w kiepskim stanie technicznym. Obecny remont miał temu częściowo zaradzić. Nie wiadomo, na ile pożar w tym przeszkodzi. Jeśli dotknął kluczowych elementów okrętu, na przykład siłowni czy systemów elektronicznych, to remont może się zakończyć złomowaniem z powodu nieopłacalności napraw.
Niemal wszystkie bliźniaki Kercza wycofano ze służby i "pocięto na żyletki" jeszcze w latach 90. Dłużej ostał się Oczakow, który razem z Kerczem służył na Morzu Czarnym. Tego pierwszego wycofano jednak w 2011 roku ze służby i podczas agresji na Krym wykorzystano do zablokowania ukraińskich okrętów na jeziorze Donuzław. Jego pusty kadłub zatopiono w poprzek toru wodnego.
Autor: mk/gak / Źródło: TASS, tvn24.pl