- Działacze Greenpeace'u najpierw zostaną skazani, a potem ułaskawieni bezpiecznie wrócą do domów - uważa politolog Mikołaj Iwanow. Jak dodał, "Rosja to nie Białoruś" i Władimir Putin w końcu ulegnie międzynarodowej opinii publicznej.
- Rosja to nie Białoruś - powiedział w TVN24 Mikołaj Iwanow. - Putin i jego otoczenie są pod wpływem międzynarodowej opinii publicznej - uważa Iwanow. - Słyszałem, że w sprawę zaangażowała się Angela Merkel, a ona ma wpływ na Putina - dodał. Jego zdaniem, list 11 noblistów do władz rosyjskich również nie jest bez znaczenia.
Wszystko dobrze się skończy
Iwanow wyjaśnił, że Rosja będzie chciała pokazać "twardość swoich sądów". - Dlatego działacze Greenpeace'u najpierw zostaną skazani, ale potem ułaskawieni i wrócą do domów - stwierdził.
18 września, operując z pokładu pływającego pod holenderską banderą Arctic Sunrise, działacze Greenpeace'u usiłowali wdrapać się na należącą do rosyjskiego koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała do Murmańska. Aktywiści Greenpeace'u odrzucają postawione im oskarżenia o piractwo i zagrożenie dla bezpieczeństwa pracowników platformy wiertniczej. Podkreślają, że ich protest był akcją pokojową, a Arctic Sunrise nie naruszył 500-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół platformy.
Autor: rf\mtom / Źródło: PAP, TVN24